Teleturniej Awantura o kasę pozwala wygrać nawet 50.000 zł i samochód dla każdej osoby z zespołu. Pabianiczanki walczyły jak lwice, od czasu do czasu żartując z Krzysztofem Ibiszem - prowadzącym teleturniej.

- To tylko wyglądało swobodnie - zapewnia Barbara Mrowicka, kapitan zespołu. - Byłyśmy bardzo spięte i stremowane.

Dowodem jest nieudana próba licytacji zawartości czarnej skrzynki, w której leżały kluczyki do czterech samochodów. Pabianiczanki "odpuściły" przy 1.400 zł. Dlatego nie wróciły nowiutkimi samochodami.

- Nie jesteśmy hazardzistkami - tłumaczą. - Nie chciałyśmy ryzykować wszystkich pieniędzy, jakie miałyśmy na koncie.

Wygrały tylko 4.900 zł. Ich przeciwnicy skończyli grę z 12.000 zł i czterema samochodami.

Aby wziąć udział w Awanturze o kasę, trzeba wysłać SMS ze zgłoszeniem i czekać na telefon z telewizji.

- Siostra ma większe szczęście - zapewnia Elżbieta Mrowicka. - To ona wysłała SMS i dostała odpowiedź.

Zanim pabianiczanki zostały zaproszone do gry, Barbara Mrowicka musiała telefonicznie odpowiedzieć na parę pytań.

- To było w listopadzie ubiegłego roku. Pamiętam tylko jedno pytanie, o stolicę Chorwacji - wspomina.

Potem kompletowała zespół. Namówiła siostrę i dwie przyjaciółki.

- Z Jolą Marczuk za licealnych czasów siedziałyśmy w jednej ławce, potem razem studiowałyśmy - mówi. - A Elżbieta namówiła swoją przyjaciółkę, Joannę.

Wybrała osoby, które mają wiedzę z kilku dziedzin: nauki, sportu, sztuki. Potrzebny był też ktoś, kto zna imiona bohaterów seriali TV.

- W tej grze ważny jest refleks, umiejętność kalkulacji i błyskawiczne podejmowanie decyzji - dodaje Barbara Mrowicka.

Przyjaciółki miały szczęście do pytań z historii powszechnej. W tym były rewelacyjne. Barbara Mrowicka i Jolanta Marczuk są nauczycielkami historii. Joanna Rogosz śpiewająco odpowiedziała na pytanie o drugą nazwę psa rasy nowofundlandzkiej (wodołaz). Na tym jednak skończyła się ich droga do fortuny.

Wygrane pieniądze (jeszcze nie mają ich na bankowych kontach) zamierzają przeznaczyć na drobne wydatki.

Teraz Barbara Mrowicka rozgląda się za następnym teleturniejem.

- Familiada mi nie odpowiada, w Wielkiej Grze nie wystąpię, bo nie mogę. Interesuje mnie tylko historia, a jako historyk nie mogę startować w tej dziedzinie - mówi. - Wolałabym teleturniej, w którym trzeba wykazać się wiedzą, a nie liczyć jedynie na szczęśliwy los.


***
BARBARA MROWICKA - nauczycielka historii w II LO, obecnie na urlopie zdrowotnym. Brała już udział w teleturniejach: Va banque i Jeden z dziesięciu.

ELŻBIETA MROWICKA - ekonomistka, pracuje w Urzędzie Miejskim. Uważa, że nie ma szczęścia w grach, dlatego nie wystąpi już w żadnym teleturnieju.

JOANNA ROGOSZ - analityk medyczny w prywatnym laboratorium. Grała w teleturnieju Jeden z dziesięciu, gdzie doszła do finału.

JOLANTA MARCZUK - nauczycielka historii w Gimnazjum nr 3. To był jej pierwszy teleturniej. Zapowiada, że ostatni, bo za bardzo się denerwuje.