Oburzeni od rana blokują wjazd ciężarówek z piachem na żwirowisko.

- W niedzielę znaleźliśmy składowisko odpadów azbestowych na terenie dawnej kopalni żwiru przy ulicy w Pabianicach - mówią. - Jesteśmy zszokowani i zaniepokojeni. Zgłosiliśmy to na policji, ale po przyjeździe patrolu interwencyjnego i obejrzeniu sytuacji, sprawa utknęła w miejscu.

Od rana na żwirowisku jest komisja z Urzędu Miejskiego - z ochrony środowiska. Zebrali się mieszkańcy.
- Zatrudniliśmy specjalną firmę, która wywozi takie niespodzianki, które mogą się znaleźć w ziemi zwożonej z wykopów - wyjaśnia Joanna Kołakowska, naczelnik Wydziału Inżynierii Miasta
i Ochrony Środowiska w Urzędzie Miejskim. - Jest to pod kontrolą.
Ziemię z wykopów do dawnej żwirowni zwożą firmy budowlane, kanalizacyjne i prywatni inwestorzy z całej okolicy.
- Tędy jeździ ciężarówka za ciężarówką, nikt nie wie co one wożą – skarżą się mieszkańcy. - Azbest może być zakopany na całym terenie żwirowni. Gdybyśmy nie zatrzymali rano spycharki, ten azbest też byłby pod ziemią. Nikt by o sprawie nie wiedział.
Okoliczni mieszkańcy korzystają ze studni głębinowych.
- Może warto sprawdzić wodę, którą pijemy? Ten azbest przedostałby się do niej za kilka lat, co tu wcześniej zakopywało nie wiemy – dodają. - My dużo od miasta nie chcemy, ale płacimy podatki, i żądamy rozwiązania tej sprawy.
Sprawę na miejscu badał Andrzej Różański, inżynier miasta.
- Azbest będzie wywieziony dzisiaj o 14.00 – obiecał zebranym. - Wyjaśnimy też skąd się tutaj wziął.
O transporcie azbestu wiedział kierownik firmy transportowej, która przewiozła ładunek. Azbest do żwirowni dowiozły dwie ciężarówki w ubiegłym tygodniu, we wtorek i środę.
- Wiedzieliśmy od początku o takim transporcie – zapewnia Ryszard Pietrzykowski. - Pochodzi on z rozbiórki budynku przy Pomorskiej w Łodzi. To pierwszy taki transport. Wcześniej azbestu nie było. Przywieźliśmy go i miał leżeć tu tydzień. Potem byśmy go wywieźli. Nikt nie miał zamiaru tego zasypywać.