Pabianice A.D. 2062

 

Udajmy się w podróż w czasie i zobaczmy, jak wygląda nasze miasto za pół wieku. O to, jak wyobrażają sobie Pabianice przyszłości, zapytaliśmy przedstawicieli różnych zawodów:

Adam Kaczorowski, właściciel Restauracji Kaczorowski:

- Gastronomia za 50 lat będzie kształtować się dwojako. Z jednej strony będziemy jeść żywność typu fast food z kapsułek (sałaty z worków foliowych, wino w proszku czy kukurydza zmutowana z hipopotama). Będzie to jedzenie ładnie wyglądające, tanie, ale zmutowane genetycznie, więc szkodliwe. Wywołujące mnóstwo chorób. I to takich, jakich jeszcze nie znamy. Z drugiej strony nadal będą istnieć restauracje serwujące jedzenie naturalne, wytwarzane metodami pradziadków, tzw. zdrowe, pachnące, mające walory smakowe. Prawdziwy chleb i smakowite mięsa. Ale jedzenie w tych miejscach będzie niestety drogie w porównaniu z tanimi fast foodami.

Włodzimierz Stanek, dyrektor Gimnazjum nr 3, radny powiatowy:

- System szkolnictwa, jaki teraz znamy, przestanie istnieć i powstanie inny, nowy. Podobny do tego, jaki mamy już teraz w Stanach Zjednoczonych. Uczniowie będą posługiwać się technologiami komputerowymi (laptopy zamiast zeszytów itd.). Powstaną zupełnie nowe przedmioty, a uczniowie będą wybierać te, na które chcą chodzić (dziennikarstwo, obsługa sprzętu hi-tech). Obok systemu szkolnictwa publicznego, powstanie system szkolnictwa prywatnego i to na wszystkich poziomach kształcenia. Społeczeństwo podzieli się na tych, których stać będzie na posłanie dziecka do prywatnej szkoły i na tych „skazanych” na szkołę publiczną. Według danych już w roku 2050 będzie nas Polaków mniej o około 6–8 mln. Będzie zatem mniej uczniów. Stąd myślę, że nie wszystkie szkoły, jakie obecnie istnieją, będą funkcjonować za 50 lat.

Ryszard Olszewski, ksiądz:

- Wiara będzie silniejsza, bo idzie wiosna kościoła. Papież Benedykt XVI nawołuje do ponownej ewangelizacji. Wskutek "nowej kultury" wiara została spłycona, ale przyjdzie czas na powrót do kościoła. W Pabianicach za 50 lat będą czynne wszystkie kościoły. Jeśli będzie zasiew teraz, będą tego owoce. Nie zabraknie u nas księży.

Danuta Jacoń-Chmielecka, psycholog, organizatorka Pabianickiego Maratonu Sztuki:
- Świat za 50 lat wyobrażam sobie jako miejsce większych jeszcze niż dziś skrajności. Teraz około 90 procent bogactw jest w posiadaniu około procenta ludzi i to się nie zmieni. Uwzględniając postęp technologiczny i medyczny, sądzę że obecność robotów nie tylko w fabrykach lub kuchniach będzie codziennością. Mam nadzieję, że prąd do obsługi niezliczonych urządzeń elektrycznych będziemy czerpać z odnawialnych źródeł energii. Jeżeli chodzi o rozwój sztuki, grafika, animacje 3D oraz hologramy (już spotykane na lotniskach we Francji) będą naszą szarą codziennością.

Monika Cieśla, radna miejska, prawnik:

- Pabianice będą częścią metropolii łódzkiej. Z najważniejszymi miastami w Polsce będą połączone tramwajem regionalnym oraz siecią dróg szybkiego ruchu. Nastąpi powszechna komputeryzacja urzędów, szkół oraz instytucji publicznych. Każdy mieszkaniec będzie obsługiwany przez internet. Kancelarie prawne, działy prawne i pracujący w nich specjaliści będą obsługiwać klientów online. Każda rodzina w ramach obowiązkowego ubezpieczenia będzie miała bezpłatny dostęp do pomocy prawnej bez względu na status materialny. Nastąpi wzrost materialny pabianiczan, co uwidoczni się w gruntownej rewitalizacji Starego Miasta.

Grażyna Wójcik, dyrektorka Młodzieżowego Domu Kultury:

- Pabianice będą czyste, bo ludzie wysiądą ze swych aut i przesiądą się na rowery. Będzie gdzie jeździć, bo w mieście powstanie mnóstwo ścieżek rowerowych. Nóg też już na ulicach nie połamiemy, bo chodniki będą równiutkie. Młodzieżowy Dom Kultury doczeka się rozbudowy sali widowiskowej na co najmniej 200 osób i profesjonalnej sceny.

Andrzej Różański, inżynier miasta:

- Marzę, aby wróciły czasy wzajemnej ludzkiej życzliwości, takiej z 70-80 lat ubiegłego stulecia. Wtedy wielu rzeczy brakowało, były kartki na żywność, na buty, czekoladę, papierosy, ale to nie przeszkadzało ludziom we wzajemnej życzliwości. Marzę o szybkiej, niedrogiej, czystej komunikacji zbiorowej. O jednej migawce na cały kraj, tzw. portmonetce elektronicznej, którą płacę za przejazd i nie muszę zastanawiać się, jaka firma mnie wiezie, jakie ceny biletów, jaka ulga, tylko podróżuję szybko i bezpiecznie.

Krzysztof Habura, starosta:

- W urzędach większość spraw będzie można załatwiać, korzystając z internetu. Do Łodzi będzie można dojechać metrem. Wszystkie chodniki będą równe, wyłożone kostką, a drogi będą gładkie jak szkło, co spowoduje, że samochody będą po nich sunąć niczym sanie po śniegu, oczywiście z zachowaniem przepisowej prędkości. Każdy właściciel czworonoga będzie zbierał po nim nieczystości, wskutek czego mieszkańcy bez obaw będą mogli w ciągu dnia odpoczywać na trawnikach, wylegując się na kocach.

Jarosław Gronert, astrolog:

- To, co będzie w przyszłości, zależy od tego, czego dokonaliśmy w przeszłości i tego, co czynimy teraz. To, co zastaniemy w Pabianicach w 2062 roku, zależy bardziej od kondycji całej Polski na tle Europy i świata, niż wyłącznie od mieszkańców grodu nad Dobrzynką. A nasz kraj czekają najpoważniejsze wyzwania testujące jego zdolność do godziwej egzystencji, a nawet do samostanowienia. Pojawią się one w ciągu 50 lat kilkakrotnie. Lata 2012-2015 to czas nieuchronnych, a najbardziej radykalnych i głębokich przemian globalnych. W galopadzie geopolitycznych i gospodarczych przekształceń rozpadnie się poczucie bezpieczeństwa milionów Ziemian. Konsekwencje światowych transformacji nie ominą Polski i siłą rzeczy również Pabianic, tym bardziej, że nasz kraj dopiero zagłębia się w szerokopasmowy, wielopoziomowy kryzys. Pomocne będą wnioski ze światowych dziejów z drugiej połowy XVIII wieku i z lat 30. XX wieku. Następnie, w latach 2019/20, podczas największej w dziejach kontroli nad ludzkością, gdy wszyscy i wszystko będzie pod ścisłym nadzorem, Polacy wyrażą przeciw temu dynamiczny sprzeciw. W latach 2028/2029 wystąpi poważny kryzys w naszym kraju w relacji władzy i społeczeństwa, skrzętnie wykorzystywany przez wrogie nam siły. Ale dopiero w latach 2035/2036 pojawi się być może najtrudniejsze dla nas wyzwanie w XXI wieku. Oby było nas wtedy stać na skuteczny opór przed zniewalającą presją ze strony potężnych sił zewnętrznych. Jednak mimo tylu niebezpiecznych zakrętów w nadchodzącej przyszłości, mamy szansę uzyskania w Europie pozycji podobnej, jak w drugiej połowie XVII wieku. (wysłuchała bm)

 

 

Przez pół wieku nasze miasto zmaleje o 28 tysięcy osób. Skurczymy się do rozmiarów 40-tysięcznego miasteczka. To mniej, niż liczy dziś Zduńska Wola (44.000 mieszkańców). Tak wynika ze średniej wyliczonej z ostatnich 15 lat.

Podwód? Rodzi się za mało dzieci, młodzież wyjeżdża tam, gdzie dostaje pracę. Coraz więcej z nas układa sobie życie zagranicą.

- W zeszłym roku zagranicę wymeldowały się z naszego miasta 34 osoby - wyliczył Wojciech Poros, naczelnik w Urzędzie Miejskim. - W ciągu roku urodziło się 428 pabianiczan. Zmarło 881.

Najwięcej ubyło nas w 2003, 2004 i 2010 roku, bo po 720 osób.

Jeśli tendencja się utrzyma, to w 2062 roku może nas być zaledwie 35.000. Pabianice będą wtedy tylko dwa razy większe niż dzisiejszy Aleksandrów Łódzki (19.000).

Przyrost naturalny w naszym mieście jest pod stałą obserwacją Mirosława Niepsuja z Urzędu Miejskiego.

- Od 30 lat przygotowuję analizy dotyczące ilości dzieci, które będą podlegać obowiązkowi szkolnemu w Pabianicach w kolejnych latach – informuje inspektor. - Obecnie mogę przewidzieć, co będzie przez mniej więcej 20 lat. Według mnie ilość urodzeń będzie na tym samym poziomie, co dziś.

Z jego analiz wynika, że z wyżu demograficznego, który obserwowaliśmy po wojnie aż do 1958 roku, mieliśmy wzrost urodzeń w latach 1973-1989. Od 2005 roku obserwujemy kolejny, ale nie już tak wysoki jak kiedyś, bo rozciągnięty w latach.

- Od kilku lat znów mamy więcej urodzeń dzieci. To konsekwencja wyżu z siedemdziesiątych i osiemdziesiątych lat. Demografia układa się jak sinusoida - tłumaczy Niepsuj. - Wpływ na decyzje o ilości dzieci mają finanse i zmiany cywilizacyjne. Dziś rodzice wiedzą, że zagwarantują dziecku dobrą przyszłość, jeśli je dobrze wykształcą. Coraz częściej z tego powodu utrzymują dziecko do 30. roku życia, finansują studia, lekcje języków obcych, zajęcia sportowe, a to kosztuje. Z tego powodu rodzina, która kiedyś decydowała się na troje dzieci, dziś ma jedno.

Niestety, to dobrze wykształcone dziecko z Pabianic nie ma szans na dobrą i świetnie płatną pracę w naszym mieście.

- Nie ma zbyt wiele miejsc pracy dla młodych, więc jadą szukać pracy do innych miast, a nawet zagranicę. Rocznie 10-20 dzieci nie pojawia się w pabianickich szkołach, bo wyjechały z młodymi rodzicami – zauważa inspektor. - Ale jestem przekonany, że jeśli miasto zainwestuje w wykształcenie dzieci, to ludzie będą chcieli mieszkać w Pabianicach. Nawet jeśli za 50 lat będziemy na przykład sypialnią Łodzi.

Niestety, ostatnio coraz częściej rodzice zapisują dzieci do prywatnych łódzkich szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich.

Pytanie, czy za 50 lat jeszcze będziemy miastem? Raport o finansach Pabianic przygotował Karol Klimek – emerytowany sekretarz miasta i powiatu.

- Przeglądając różne publikacje dotyczące dochodów i wydatków miast, gmin naszego kraju, zawsze szukałem danych dotyczących miasta Pabianic – mówi Klimek. - Ponieważ w dostępnych mi publikacjach nie udało się znaleźć takich danych, mając dużą ilość czasu wolnego, bo od ponad trzech lat jestem na emeryturze, zdecydowałem się sporządzić własne zestawienie dochodów i wydatków 30 miast, gmin z terenu województwa łódzkiego.

Powstał jedyny w swoim rodzaju raport o Pabianicach. Rzetelny, bo opierający się na prawdziwych liczbach. Były to dochody i wydatki z miast, gmin województwa łódzkiego.

- Najwyższe dochody ogółem w przeliczeniu na jednego mieszkańca w roku 2010 planowała gmina Szczerców w wysokości 3.930,86 zł. Drugie było miasto Konstantynów z dochodem 3.564,62 zł na mieszkańca. Nawet gmina Pabianice miała 3.435,86 zł – wyliczył pan Karol. - Z przykrością to stwierdzam, że najniższe dochody w roku 2010 w grupie 30 miast i gmin województwa łódzkiego miały Pabianice – 1.931,52 zł.

W ciągu kolejnych trzech lat nasze miasto zawsze klasyfikowano na szarym końcu. W tym roku planowany dochód miasta, przeliczony na jednego pabianiczanina, wynosi 2.244,04 zł.

To strasznie mało. Nawet w Strykowie czy Ksawerowie dochód na jednego mieszkańca jest wyższy niż u nas.

„Wysokość środków budżetowych przeznaczanych w kolejnych latach budżetowych na wydatki majątkowe jest najlepszym wskaźnikiem świadczącym o rozwoju danego miasta czy gminy lub o braku tego rozwoju. W pełni zgadzam się z głoszonym przez pewne środowiska poglądem: że jeżeli dana jednostka samorządu terytorialnego się nie rozwija, to znaczy, że się cofa” - pisze w raporcie Klimek.

Wydatki majątkowe w tym roku w przeliczeniu na mieszkańca jak zwykle są najwyższe w gminie Szczerców (2.317,63 zł). Poddębice też dobrze wypadają z kwotą 2.135,33 zł, Ujazd planuje

1.361,00 zł, a gmina wiejska Pabianice - 1.309,21 zł.

- Jeśli chodzi o miasto Pabianice, to te wydatki zaplanowano w wysokości 70,16 zł. Jest to najniższy poziom inwestowania w grupie wybranych 30 miast i gmin województwa łódzkiego – martwi się Karol Klimek. - I tak rok w rok jesteśmy na szarym końcu rankingów.

O czym to świadczy?

- Że miasto stacza się po równi pochyłej. Nie ma pracy, nie ma przemysłu. Mówiąc prościej, miasto nie ma odpowiednich dochodów, by się rozwijać – mówi.

Od wielu miesięcy prezydent Zbigniew Dychto tłumaczy, że konieczność spłacania poszpitalnych długów spowodowała zaciskanie pasa i zmusza do oszczędzania.

- Nie mogę zgodzić z tą tezą – uważa autor raportu. - Zadłużenie szpitala to, moim zdaniem, jedna z bardzo wielu przyczyn zapaści gospodarczej mojego ukochanego miasta.

Według niego winę za to ponoszą wszyscy prezydenci rządzący miastem od ponad 20 lat.

- Wszystkie ekipy, aby zrównoważyć roczne budżety miasta, sprzedawały kolejne nieruchomości miejskie – zauważa Klimek. - Brak było strategii miasta, a jak została opracowana, brak było woli i determinacji we wdrożeniu jej w życie. Gdyby tylko część dochodów z sprzedaży miejskich nieruchomości została przeznaczona na zakup nowych nieruchomości, tak aby stanowiły miejsce dla inwestorów zewnętrznych pod budowę nowych miejsc pracy… Takie działania podjęły np. władze samorządowe Aleksandrowa Łódzkiego i dziś widać, jak rozkwita ich miasto.

Czy dziś jedyną szansą na przeżycie dla Pabianic jest postawienie u nas fabryki na 10.000 pracowników? Małe mamy na to szanse. Bardziej realne jest przyłączenie się do większej, silniejszej i zdecydowanie bogatszej Łodzi.

- Wspólnym wysiłkiem należy zapobiec dalszej postępującej degradacji społeczno–gospodarczej Pabianic. Nie oczekujmy, że sytuacja ta ulegnie zdecydowanej poprawie po wybudowaniu kolejnych znaczących węzłów drogowych. Niektórzy naukowcy–specjaliści twierdzą, że przy obecnym stanie infrastruktury miejskiej, jak powstaną obwodnice miasta, nawet przysłowiowy „pies z kulawą nogą” do Pabianic nie wiedzie – obawia się autor raportu.