A wszystko na bogato - w barwnych ludowych strojach

- To, jak się prezentujemy na scenie, to nasza wizytówka – mówi Radosław Kierzek, kierownik ZPiT Bychlewianka. - Dlatego stroje grają u nas ogromną rolę.

W marcu tego roku Gminny Dom Kultury w Bychlewie otrzymał 16.000 zł dofinansowania ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury EtnoPolska 2022. Łączna wartość projektu opiewała na kwotę 25.000 zł, wymagany wkład własny w zadaniu tancerze otrzymali z budżetu gminy Pabianice.

- Pisząc wniosek w 2021 roku, postawiliśmy na męską część zespołu i o te elementy uzupełniliśmy garderobę – mówi kierownik. – Dzięki dofinansowaniu mamy dziesięć nowych par spodni łowickich, dziesięć par spodni górali żywieckich oraz dziesięć skórzanych pasów krakowskich. Same pasy to ogromne koszty. Są wykonywane ręcznie, każdy kosztuje po tysiąc czterysta złotych.

Stroje, w których zespół występuje, zapierają dech w piersiach.

- Wykonywane są ręcznie – dodaje kierownik. - Z tkanego materiału, który później jest zszywany. Nasze stroje są oryginalne, to nie imitacje.

Wszystko zgodnie z tradycją.

- Staramy się, żeby zespół pokazywał się w tradycyjnych strojach, takich jak były kiedyś. Nie chodzi o to, żeby strój przypominał ludowy bez odnoszenia się do żadnego regionu etnograficznego – dodaje pan Radosław. - Zadaniem zespołów pieśni i tańca jest prezentowanie tradycyjnych strojów z danego regionu. My zakładamy stroje, a nie przebieramy się, więc jak ktoś do nas mówi – „macie piękne kostiumy”, to protestujemy. To są stroje, kostiumy zakładają aktorzy w teatrze. My się nie przebieramy, tylko pokazujemy polską tradycję.

Przy wyborze fasonu, materiałów czy wzorów zespołowi doradzają etnografowie. To wyjątkowa ręczna robota, która też sporo kosztuje.

- Zwłaszcza nasze panie są na scenie ubrane na bogato – mówi Kierzek. - Nasze najdroższe stroje, mieszczan żywieckich, są już u nas czterdzieści lat. Sama zapaska - fartuch ręcznie haftowany, to w tym przypadku koszt około sześciu tysięcy złotych. Cały strój damski kosztuje dwadzieścia tysięcy złotych. A mamy osiem takich kompletów. Męskie stroje są tańsze.

Spora cena i niemały ciężar.

- Stroje swoje ważą – dodaje z uśmiechem kierownik zespołu. - Kobiecy strój łowicki to dodatkowe piętnaście kilogramów, sieradzki tylko osiem. Zdarzało się, że podczas zagranicznych występów ludzie dopytywali, czy u nas jest tak zimno, skoro tancerze mają na sobie tyle warstw wełny.

Zespół występuje w strojach z regionów: łowickiego, opoczyńskiego, sieradzkiego, krakowskiego, rzeszowskiego, mieszczan żywieckich, Lachów Sądeckich, lubelskiego, biłgorajskiego.

- Z każdego regionu posiadamy po dziesięć, dwanaście par strojów - opowiada kierownik. - To nie są rzeczy rzadko używane. Zespół koncertuje w kraju i zagranicą, stroje są pakowane, rozkładane, prane czasem w różnych warunkach i tak w kółko. Bywa, że wtedy ulegają zniszczeniu. Po powrotach czyścimy je, dopieramy, a one nadal w większości wyglądają jak nowe.

Stroje Bychlewianki są szyte w Szafie Etnografa. To firma z Gdowa w okolicach Krakowa.

- W pracowni wszystko jest konsultowane z etnografami – dodaje pan Radosław. - Czasem sami nam proponują jakieś „nowości”. - Niedawno dojechały do nas wełniane spódnice górali żywieckich. Zazwyczaj są one w róże. Wzór na naszych to śliwki. Byłem tym bardzo zdziwiony i konsultowałem to u pani etnografki z Beskidu Żywieckiego. Jak tylko usłyszała o śliwkach, to powiedziała, żeby brać ten materiał, a jak go zostanie, to ona bierze. Śliwkówki na około pięćdziesiąt lat pojawiały się w stroju górali żywieckich. W ten sposób odkrywamy też trochę nowe – stare i zapomniane trendy.

Na stroje składa się wiele elementów - to też halki, koszule, buty, korale, chusty na głowę.

- Zbieramy miary ze wszystkich tancerzy i je uśredniamy. Z reguły zamawiamy „M”, ani za duże, ani za małe - dodaje kierownik. – Wszystkie halki i warstwy sprawiają, że całość prezentuje się pięknie.

Zespół liczy około 100 członków, w czterech kategoriach wiekowych, ale są też muzycy.

- Dla nich również mamy stroje – dodaje Kierzek. - Trochę inaczej szyte, żeby były wygodniejsze i nie ograniczały ruchów przy grze na instrumencie.