Młoda kobieta nieostrożnie przechodziła przez bardzo ruchliwą trasę. Wpadła pod pędzącą ciężarówkę. Zginęła na miejscu. Nie miała dokumentów. Stało się to 7 listopada 1994 roku o 5.00 na dwupasmowej drodze w Starowej Górze.

Kilka dni później policja rozesłała do gazet komunikat ze zdjęciem ofiary śmiertelnego wypadku. Uznała, że zabita kobieta miała około 25 lat, 170 cm wzrostu, czarne włosy (farbowane), śniadą cerę. Ale nikt nie rozpoznał zmarłej.

Pochowano ją na pabianickim cmentarzu. Na grobie młodej kobiety stanął krzyż z tablicą „NN” (osoba nieznana).

Policjanci byli uparci.

– W wydziale kryminalnym naszej komendy wciąż próbowano ustalić tożsamość zmarłej – mówi komisarz Joanna Szczęsna z pabianickiej policji. – Trwało to długie lata.

Policjanci z Pabianic analizowali fotografie setek zaginionych kobiet podobnych do tej ze Starowej Góry. Przeszukali też bazę zaginionych pań mających mniej niż 20 lat. To był dobry trop, bo pomylił się lekarz medycyny sądowej. Podczas sekcji zwłok doktor określił wiek kobiety ze Starowej Góry na około 25 lat. Tymczasem ofiara była znacznie młodsza.

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Życia Pabianic z 14 lipca