Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej radni dowiedzieli się, że dotacja dla szpitala jest dzięki nieoficjalnym rozmowom, które toczyły się w kuluarach. Nie jest natomiast wynikiem dobrze napisanego projektu i pozytywnej oceny. Tak oficjalnie stwierdził Antoni Hodak, radny PiS-u.

- (…) pan senator Łuczak przyczynił się do pozyskania tych środków. To są rozmowy kuluarowe, wizyty w ministerstwach, rozmowy często nieoficjalne, niekoniecznie musi być na to pismo (…). Ta decyzja nie wzięła się z Księżyca i nie wzięła się tylko i wyłącznie z tego, że został dobrze napisany wniosek – mówił Hodak.

- Gdyby wniosek był źle napisany, to w jaki sposób dostałby te punkty, które dostał? I nie rozumiem, w jaki sposób kuluarowy można wpłynąć na to, że Pabianice dostały te pieniądze – grzmiał Krzysztof Hile, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.

- Nie spodziewałem, się że usłyszę takie rzeczy, mimo że od wielu lat zajmuję się funduszami unijnymi. Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby pieniądze były przyznane na podstawie nieoficjalnych rozmów. To są odpowiednie procedury, są specjalne komisje, które to oceniają – tłumaczył Krzysztof Rąkowski, radny Koalicyjnego Klubu Radnych Pabianice. - To, o czym pan powiedział panie Hodak, to powinna tym się zająć Komisja Europejska, która tropi nadużycia.

Pabianice dostały dofinansowanie z Ministerstwa Zdrowia. Wniosek, zdaniem prezes PCM, został oceniony bardzo dobrze. Radni byli zaskoczeni wypowiedzią Antoniego Hodaka. W przerwie na temat wypowiedzi radnego toczyły się rozmowy.

Zarząd PCM odniósł się do wypowiedzi radnego Hodaka i wystosował oświadczenie: