Po cztery kobiety i 6 dzieci pojechali w sobotę w nocy na granicę w Dołhobyczowie Krzysztof Rąkowski, Krzysztof Habura, Michał Pietrzak i Michał Michalski oraz dwaj kierowcy. Pojechali dwoma busami po krewnych Ukrainki, która mieszka w naszym powiecie. Na przejście graniczne z Polską uchodźcy dotarli aż spod Kijowa, gdzie teraz toczą się ciężkie walki. Nasze samochody na miejscu były o godz. 3.00.

- Czekaliśmy na nie 6 godzin. Na granicy było mnóstwo uchodźców. Odprawa trwała bardzo długo – mówi Krzysztof Rąkowski.

Pabianiczanie odstawili jeszcze do wielkiego magazynu w Hrubieszowie dary zebrane w naszym mieście i ruszyli w powrotną drogę.

Zapowiadają, że jeszcze w tym tygodniu kolejny transport darów z Pabianic  zawiozą do Hrubieszowa.

Akcje sprowadzenia ukraińskich kobiet z dziećmi zorganizowała Maria Wrzos-Meus, dyrektorka MOK-u.

- Oddajemy im dom w Dobroniu. Siostra przenosi się do mnie. Wszystko jest gotowe na ich przyjęcie – mówi pani Maria.- Nie znam tych ludzi osobiście. To siostry z dziećmi i szwagierka z 3-miesięcznym niemowlęciem naszej znajomej Ukrainki. Kiedy wybuchła wojna, namówiliśmy ją, by ściągnęła krewne do Polski. Bardzo się o nie martwiła. Przyjeżdżają same, bo ich mężowie poszli walczyć.

- Zabraliśmy z granicy jeszcze czwórkę uchodźców – dodaje starosta krzysztof Habura.- I dla nich też mamy przygotowane lokum.