Policja i straż pożarna popędziły na ulicę Grota-Roweckiego. Powód? Ktoś widział, jak z 9. piętra bloku wychylały się małe dzieci. Ponoć dzieci miały się wspiąć na parapet.

Przed wieżowiec zajechał wóz strażacki z długą drabiną i dwa radiowozy policji.  

Gdy strażacy wyskoczyli z wozu, dzieci na parapecie już nie zobaczyli. W mieszkaniu na 9. piętrze okno było otwarte. Nie dało się użyć długiej strażackiej drabiny, dlatego strażacy rozłożyli przed blokiem skokochron - na wszelki wypadek. 

Do mieszkania na 9. piętrze weszli policjanci. Zastali tam śpiących rodziców dwojga małych dzieci. Ze wstępnych ustaleń wynika, że rodzice wrócili z nocnej zmiany w pracy i położyli się spać. 

Dzieci pozostawione bez opieki wspięły się na szafki i otworzyły okno.

- Ślady wskazują na to, że jedno z nich rzeczywiście siedziało na parapecie - mówi dyżurny strażak.