Obszerną ocenę przygotował dla nas Maurycy Seweryn, politolog od lat badający mowę ciała Polaków. Prowadzi szkolenia z wystąpień publicznych i mowy ciała. Więcej o jego działalnosci można przeczytać na stronie internetowej maurycyseweryn.pl.

 


 

Powiedzmy to wprost: kto wypadł lepiej?

- Pan Grzegorz Mackiewicz wygrał tę debatę niewerbalnie.  Był bardziej pewny siebie, opanowany i wyszedł na bardziej otwartego na dyskusję - ocenił ekspert. - Jego konkurent zdradzał silne stany podekscytowania, częściej widać było, że jest zły i agresywny. Niemniej obaj byli dobrze przygotowani.

Aparycja - jak nas widzą, tak nas piszą

- Warto podkreślić, że obaj debatujący byli eleganccy - mówi Seweryn. - Pan Mackiewicz do tego stopnia chciał być elegancki i stonowany, że siadając zapomniał rozpiąć guzik marynarki, przez co jego garderoba układała się znacznie gorzej niż u konkurenta.

Ciemniejszy kolor u prezydenta z jednej strony nieco przytłaczał w mediach elektronicznych, ale z drugiej podkreślał, w połączeniu z dobrze dobranym krawatem, jego stonowane zachowanie. Wygląd dawał wyraźny przekaz: „spokój, opanowanie, bez rewolucji, kontynuacja już stosowanej misji”. Co ciekawe, ten styl bardziej pasuje do polityków - konserwatystów.

Pan Mackiewicz wybrał mniej kosztowny styl ubioru. Jego zegarek był ciemny, a nie złoty, jak u konkurenta. Obaj panowie założyli białe koszule, które są zarezerwowane na ważne okazje, ale tym samym pokazali szacunek dla wyborcy i nadali debacie rangi. Zdradzili, że jest dla nich bardzo ważna. Pan Mackiewicz dodatkowo wybrał zwykłą koszulę.

Zobacz: Cięte riposty kandydatów na urząd prezydenta Pabianic

Pan Stanek zastosował podobny styl zapinania koszuli, ale guziki zostały tak zrobione, aby wizualnie przypominać spinki. Choć to drobiazg, bardzo jednak widoczny podczas trzymania mikrofonu. Tak samo jak z zegarkiem: złotym u Pana Stanka i skromnym, czarnym u Pana Mackiewicza.

Aparycyjnie (kolor włosów, karnacja, waga) obecny prezydent wydawał się młodszy i bardziej dynamiczny, choć oprawki okularów dodały mu inteligencji (w oczach odbiorcy są w stanie dodać nawet do 16 punktów w skali IQ). Z drugiej strony, siwe włosy Pana Stanka podkreślały jego doświadczenie i wiedzę.

Ważnym szczegółem u pana Grzegorza Mackiewicza był dodatek w postaci znaczka z herbem miasta. Nadał mu rangę, bo kojarzy się z osobami publicznymi. Z drugiej strony, utożsamiał go z Pabianicami. Współpracownicy Pana Włodzimierza Stanka nie zadbali o ten element. Niemniej, jego brak może też pokazywać: „jestem sam, spoza establishmentu, spoza polityki”.

Dlaczego było to ważne? Znaczek jest umieszczony blisko twarzy, na której koncentruje się wzrok wyborcy.

Postawa i ułożenie ciała: emocji nie zabrakło

- Ułożenie ciała Pana Włodzimierza Stanka wskazywało na silniejsze emocje stresu, zdenerwowania. Uzupełniał je delikatnym rumieńcem, ruchami ramionami, poprawianiem marynarki, zabawą długopisem i silnym opieraniem nadgarstków na stole. Niemniej wyglądał na bardziej zaangażowanego i agresywniej dyskutującego.

Pochylenie ciała nad stołem i spięcie mięśni barków, silnie widoczne przy szerszych ramionach, podkreślało te emocje. Tragicznym błędem doradców lub samego kandydata było zastosowanie długopisu do „opanowania dłoni”.

Sylwetka Pana Grzegorza Mackiewicza miała od początku podkreślać jego opanowanie i spokój. Zdenerwowanie i emocje zdradzał ułożeniem dłoni.

 Gestykulacja: papugowanie Ameryki i próba ukrycia nerwów

- Zacznę od tzw. gestów „startowych”. Podkreślają one lub zdradzają stan emocjonalny.

Pan Włodzimierz Stanek stosował długopis do kontrolowania gestykulacji. To amerykanizacja. Naśladuje to zachowanie wielu polityków, dziennikarzy i aktorów. Niemniej większość ludzi i tak zdradza swoje emocje poprzez zachowania uzupełniające np. stukanie, zabawę, kręcenie. A tego pretendent do urzędu prezydenta prawie nie kontrolował. Na krótki czas zastosował też gest niezgadzania się, braku akceptacji, stresu.

Zobacz: Co kandydaci mówią o sobie nawzajem?

 

Zdj. na górze: stres i niezgadzanie się z konkurentem, zdj. na dole: gest stonowania

Znacznie lepiej wypadłby, gdyby od początku używał drugiego gestu: stonowania. Niestety, pojawił się on u niego dopiero pod koniec debaty – około 40. minuty. Gest ten dość często stosuje prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Oznacza opanowanie, ułożenie, spokój z lekką nutą konserwatyzmu.

Niemniej, w przypadku Włodzimierza Stanka, istotniejsze były jego gesty uzupełniające. Miały one niesamowite znaczenie w czasie wypowiedzi... pana Mackiewicza. Choć był to czas wypowiedzi prezydenta, to widz mógł dzięki nim poznać zdanie kontrkandydata.

Co więcej, dzięki miejscu, które Stanek zajął przy stole (chodzi o to, że siedzi bliżej kamery i dzięki temu wydaje się większy i ważniejszy), jego gesty były sugestywniej odbierane. Warto pamiętać, że większość z nas to wzrokowcy i silniejszym dla nas przekazem jest obraz a nie słowa. Gesty były uzupełnieniem mimiki („co on znowu gada”), ułożenia ciała bokiem (lekkie odgradzanie się ramieniem od prezydenta miasta), patrzeniem w bok i do góry. Wszystko to miało wpłynąć na wyborcę.

Na zdjęciu: gest kontroli negatywnych emocji i zabawa dłońmi

Pan prezydent, mimo że starał się pokazać opanowanie, zdradzał swoje emocje „gestem kontroli negatywnych emocji” (widać go na zdjęciu wyżej, prezentującym obu kandydatów). Polega on na trzymaniu nadgarstka. Najczęściej stosuje się go wtedy, kiedy nie chce się zdradzić swoich emocji („ja się nie denerwuję”). Ale prezydent też jest człowiekiem i zdenerwowanie wyrażał tembrem głosu i gestem zaciśniętej pięści.

 Gestykulacja aktywna: panowie się nie popisali

- Gesty w czasie wypowiedzi były lepiej eksponowane przez pana Grzegorza Mackiewicza. Jego gesty były swobodne, było ich więcej, były bardziej sugestywne. Były jednak stosowane za wysoko.

Kontrkandydat nie był pod tym kątem słabszy. Silniej jednak opierał nadgarstki na stole, czym sygnalizował zestresowanie i kontrolę emocji.

Ważnym elementem była forma trzymania mikrofonu. Obaj panowie trzymali go bardzo delikatnie. Pominę fakt, że był uniesiony za wysoko (zasłanianie ust i dodatkowo zniekształcanie przekazu przez uderzanie wydychanym powietrzem w membranę). Obaj panowie chcieli pokazać stanowczość i pewność siebie, a taka wersja trzymania mikrofonu jest zaprzeczeniem tych emocji.

Mimika: pojedynek na twarze

Choć to podstawowy element, na który my, wyborcy zwracamy uwagę, to poruszę go na końcu. Z prostej przyczyny. Makromimiki, które najsilniej odbieraliśmy, były przez obu kandydatów całkiem nieźle reżyserowane.

Pan Grzegorz Mackiewicz starał się:

  • ogólnie pokazać spokój i opanowanie,
  • w czasie mówienia podkreślić powagę urzędu i swoją wiarygodność,
  • w czasie wypowiedz konkurenta sceptyczne nastawienie do jego słów.

Pan Włodzimierz Stanek podkreślał mimicznie:

  • wiarygodność i stanowczość w czasie mówienia,
  • w czasie słuchania silnie podkreślał powątpiewanie oraz zastrzeżenia do polityki obecnego prezydenta.

Po mimice obu panów widać, że emocje były silne na początku w wyniku stresu. Potem było trochę spokojniej i od 15. minuty skala emocji rosła aż do 40. minuty. Potem nastąpiło „zmęczenie materiału” i nerwy stopniowo malały.

A jak czytelnicy ocenili zaprezentowanie się kandydatów podczas piatkowej debaty? Większość głosujących uznała, że lepiej wypadł Grzegorz Mackiewicz. Zobacz wyniki: