A wszystko za sprawą „przypadkowej” kradzieży na ulicy Waltera-Jankego. W tajemniczych okolicznościach zniknęła bowiem tabliczka umieszczona pod znakiem zakazu parkowania informująca, że dotyczy on jedynie samochodów powyżej 3,5 tony.

- Ktoś musiał ją ściągnąć – mówi Adam Krasiński, członek zarządu w Starostwie. - Nie mam pojęcia kto. Nie jesteśmy też w stanie co tydzień montować tam kolejnej tabliczki. Zresztą pomysł na rozwiązanie problemu parkowania przy tej ulicy już jest, ale po stronie miasta i to od miasta zależy, kiedy przedstawią go zainteresowanym.

Tymczasem mieszkańcy nie mają wyjścia i muszą szukać odległych miejsc parkingowych. Złodziej tabliczki, chcąc nie chcąc, ustanowił nowy zakaz. Urzędnicy są bezradni! Strażnicy miejscy nie mają wyjścia, muszą karać manatami.

- Zbieranie mandatów przez Straż Miejską, dzięki zmianie oznakowania, może okazać się lepszym biznesem niż parkomaty, w które trzeba najpierw sporo zainwestować – komentuje sytuację w liście do redakcji mieszkaniec osiedla przy Waltera-Jankego. - Jeśli to działanie jest celowe i przemyślane, to chyba należy pogratulować sukcesu.

Jak nieoficjalnie dowiedziało się Życie Pabianic, tabliczka zniknęła na początku stycznia na wniosek jednej z mieszkanek tych wieżowców. Pani ta ponoć złożyła skargę, że jak wyjeżdża z parkingu sprzed bloku, nie widzi nic na Jankego, bo widoczność zasłaniają jej parkujące tam auta.

- Skoro tak mili są urzędnicy Starostwa dla jednej pani, dlaczego nie pomyśleli o innych lokatorach wieżowców, którzy nie mają gdzie tutaj parkować? I ciekawe, kim jest ta pani i czyją znajomą w Starostwie, skoro od dwóch miesięcy walczymy o przywrócenie tej tabliczki i jest to niemożliwe - zastanawia się pan Krzysztof z wieżowca.