- Najbardziej niekorzystne były umowy dzierżawy hali - mówi Mirosław Golis, nowy prezes fabryki FUM. -
Podpisano je na 10 lat, bez możliwości zmiany wysokości czynszu i z prawem pierwokupu.

Za metr kw. hali z ogrzewaniem spółka syna prezesa Michalskiego płaciła 4 zł (plus VAT). Jej pracownicy mogli bezpłatnie korzystać z szatni i toalet.

- To było poniżej kosztów - twierdzi nowy prezes. - Fabryka za ogrzewanie, podatek od nieruchomości i wieczystą dzierżawę płaciła 4,05 zł za m kw. A gdzie choćby mały zysk. Wynegocjowałem zmianę tej umowy.

Teraz za metr kw. hali syn byłego prezesa musi płacić 4,25 zł plus ogrzewanie (2,70 zł) i rachunki za energię elektryczną.

Bez spółki syna prezesa fabryka nie mogła funkcjonować.

- My kupowaliśmy części elektryczne, odlewy, pompy i podzespoły - wylicza Golis. - Montażem i serwisem zajmowali się pracownicy spółki.

Na dodatek tata użyczył synowi logo firmy. Pabianicki FUM, znany na całym świecie producent szlifierek, oddał swój znak rozpoznawczy nowej spółce. Za darmo!

- Chciałem złożyć doniesienie do prokuratora, ale w końcu zrezygnowałem - mówi Golis. - Po trudnych negocjacjach udało się zmienić zawarte wcześniej umowy. Na szczęście dla FUM SA dziś to jest już wyprostowane.

A zaczęło się w czerwcu 2002 r. Wtedy Fabryką Urządzeń Mechanicznych rządził prezes Bogdan Michalski. FUM był w dołku, miał ogromne długi wobec ZUS-u, Skarbu Państwa, kontrahentów. Rada Nadzorcza zdecydowała, że fabryka zostanie zlikwidowana.

- Gdy FUM SA upadał, zdecydowaliśmy się utworzyć spółkę zależną od fabryki - mówi członek Rady Nadzorczej.

Dla wszystkich było jasne, że fabryka splajtuje, a jej zadania i pracowników przejmie spółka zależna.

- To był dobry pomysł. Tak się robi, by uratować miejsca pracy - potwierdza Golis.

W kwietniu 2002 r. powstała spółka - córka Fabryka Urządzeń Maszynowych sp. z o.o. i przejęła z Fabryki Szlifierek FUM SA kilkunastu pracowników. Zajmowała się serwisem i montażem.

Pół roku później sytuacja się zmieniła, bo Rada Nadzorcza FUM SA postanowiła skorzystać z ustawy ministra finansów Grzegorza Kołodki i spróbować oddłużyć fabrykę. Powstał plan restrukturyzacji. Wtedy członkowie Rady Nadzorczej FUM-u dowiedzieli się, że istnieje spółka - córka, ale jest ona niezależna od fabryki FUM SA. Jej właścicielem okazał się syn prezesa Michalskiego. Fabryka nie miała w niej żadnych udziałów.

- Nie byłem jeszcze członkiem rady, gdy powstała ta nowa spółka - mówi jeden z członków Rady Nadzorczej. - Dopiero po pewnym czasie, przeglądając dokumenty zorientowałem się, że jest to spółka niezależna od fabryki. Niepokojące było także to, że przygotowany plan restrukturyzacji dotyczył spółki, a nie fabryki.



***
Jak radzą sobie w FUM-ie

W tym półroczu Fabryka Urządzeń Mechanicznych wyszła na "zero". Po raz pierwszy od wielu lat zrobiła 1.000.000 zł obrotu i nie przyniosła strat. Niestety, wciąż ciągnie się za nią kolosalny dług sprzed lat - ponad 6.000.000 zł. Gdyby udało się sprzedać halę, plac lub biurowiec, fabryka mogłaby spłacić podstawowy dług wobec ZUS (800.000 zł) i dalej funkcjonować. Aktualnie wszystkie hale są wydzierżawione. Fabryka nastawiła się na świadczenie usług dla kilku strategicznych klientów. Nieopłacalne szlifierki produkuje tylko na zamówienie. W FUM SA pracują 34 osoby.


***
Co pan na to?

Odpowiada Jerzy Michalski, były prezes fabryki FUM SA i aktualny prezes FUM spółki z o.o.:

- Nic nie działo się bez zgody akcjonariuszy. Realizowany był program naprawczy, poparty zgodą zgromadzenia akcjonariuszy. Nasza spółka jest zleceniodawcą FUM SA i płaci za świadczone usługi. Współpraca dobrze nam się układa. Spółka zatrudniła 13 osób z fabryki. Produkujemy szlifierki, remontujemy maszyny. Niestety jesteśmy szykanowani przez FUM i z tego powodu najprawdopodobniej wyniesiemy się z hali przy ul. Łaskiej. Gdy byłem prezesem fabryki, chciałem ratować miejsca pracy i jej potencjał. Wykorzystałem spółkę syna. Dziś wiem, że to było niefortunne. Według mnie prezes Golis nie ma racji podając wyliczenia kosztów utrzymania hali, ale nie chce mi się już wyjaśniać, że nie jestem wielbłądem.