Była godzina szósta rano, gdy oficerowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego weszli na Bugaju do mieszkania inspektora skarbowego. 29-letni Tomasz H. od sześciu lat robi kontrole podatkowe w pabianickich firmach. W czwartek rano wybierał się do pracy. Był kompletnie zaskoczony. Gdy usłyszał, że jest zatrzymany za przyjęcie łapówki - zbladł. W piątek sąd przesłuchał go i nakazał aresztować na 3 miesiące.

- Była obawa, że będzie mataczył i zacierał ślady - wyjaśnia kapitan Wojciech Barański z łódzkiej delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Łapówka to 10.000 zł.

- Na przełomie marca i kwietnia inspektor miał przyjąć pieniądze w zamian za pozytywną kontrolę podatku dochodowego i podatku VAT - mówi kapitan Barański.

Życie Pabianic dowiedziało się, że w marcu Tomasz H. kontrolował firmę, która wynajmuje samochody do transportu. Jest doświadczonym inspektorem. Musiał więc zauważyć, że w firmie były mocno podejrzane dokumenty. Mimo to kontrola przebiegała gładko - bez surowych kar i wniosków o ściganie sprawców wykroczeń skarbowych. Dlaczego inspektor niczego nie wykrył? Według oficerów ABW, Tomasz H. miał wziąć 10.000 zł łapówki od właścicieli kontrolowanej firmy.

Firma ta jest zamieszana w sprytne wyprowadzenie 10 milionów zł z kasy łódzkiej hurtowni leków Aflopa. Sposób był prosty. Szefowie hurtowni umawiali się z kierowcami, którzy wozili leki po całej Polsce. Wypłacali im potężne premie - od 15.000 zł do miliona zł. Kierowcy brali pieniądze, płacili podatki, trochę zostawiali sobie, a resztę zwracali dyrektorom. Tak "wyprane" pieniądze szły na prezenty dla aptekarzy. Wszystko po to, by apteki zamawiały dużo leków z Aflopy. Do tej pory zatrzymano 29 kierowców z Gdańska, Koszalina, Radomia, Kielc, Sosnowca i Pabianic.

Prokurator nakazał skontrolować ponad 30 firm transportowych. Wtedy wyszło na jaw, że inspektor Tomasz H. z Urzędu Skarbowego w Pabianicach przymykał oczy na grube wykroczenia. Podczas sprawdzania ksiąg rachunkowych firm "nie zauważał", że kierowcy dostawali ogromne premie. W ten sposób kontrolowani nie zapłacili państwu ani grosza podatku.

- Za przyjęcie korzyści majątkowych grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat - mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Życie Pabianic dowiedziało się, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przejęła wszystkie dokumenty skarbowe, jakimi zajmował się Tomasz H. Teraz można się spodziewać ponownych kontroli tych firm, które rozliczał aresztowany urzędnik. Skrupulatnie sprawdzane będą także apteki, które brały leki z hurtowni Aflopa.

Inspektor Tomasz H. kontrolował w Pabianicach głównie firmy budowlane i transportowe. Choć w "skarbówce" pracuje od zaledwie sześciu lat, kończy budować dom. Wartość tej nieruchomości szacuje się na około 100.000 zł.

- Aresztowanie naszego pracownika to bardzo przykra sprawa - mówi Zbigniew Zajączkowski, zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego w Pabianicach. - Nigdy nie było wobec niego skarg. Do tej pory nie mieliśmy do czynienia z tak poważnymi zarzutami.

W poniedziałek naczelnik Urzędu Skarbowego jeszcze nie dostał oficjalnego zawiadomienia o aresztowaniu inspektora. Gdy je dostanie, zawiesi Tomasza H. w pełnieniu obowiązków. Taka jest procedura.


***
Od 14 miesięcy w areszcie siedzi też Lech M. - pabianiczanin, były dyrektor Izby Skarbowej. Jest oskarżony o wzięcia łapówki (co najmniej 87.000 zł) od przedsiębiorców produkujących klej. Według prokuratury, była to łapówka za korzystną decyzję skarbową - umorzenia prawie 7 milionów zł podatku VAT.