Choć do Urzędu Miejskiego wnosi się coraz szybsze komputery, niemalże z roku na rok przybywa biurek i etatów. Florian Wlaźlak, który prezydentem został w 2000 roku, zostawił po sobie 185 urzędników. Miesięcznie Wlaźlak zarabiał 8.595 zł brutto. Potem jego pensja wzrosła do 9.281 zł. Kiedy Wlaźlak kończył urzędowanie (po „przewrocie” Leszka Malińskiego) zarabiał tylko 5.472 zł (brutto). A członkowie ówczesnego zarządu miasta dostawali: Jarosław Habura - 5.766 zł, Piotr Adamski (pracował społecznie), Mirosław Golis - pół etatu za 2.502 zł, Henryk Ratajski – 5.112 zł i Jerzy Marynowski – 5.112 zł. Wiceprezydent Edward Kędzierski (pensja 6.000 zł) zdążył przejść na emeryturę przed odwołaniem go. Dostał wysoką odprawę.
Nowy prezydent i jego najbliższe otoczenie byli drożsi o 4.457 zł i 10 gr. Paweł Winiarski (prezydent od maja 2001) dostał pensję 7.075 zł brutto. Jego zastępcy mieli: Wiesław Madejski (6.002 zł), Jarosław Pinder (5.900 zł), a członkowie zarządu: Radosław Rabe - 5.172 zł, Stefania Szymańska - 5.172 zł oraz Jacek Plewiński - 5.100 zł. Wkrótce na liście płac w ratuszu były już nazwiska 193 osób. Po dwóch latach rządów Winiarskiego przybyło jeszcze dwóch urzędników.
W 2003 roku nieudolne rządy rozpoczął Jan Berner. W ratuszu zatrudniano wówczas 192 osoby. Średnia pensja wynosiła 2.600 zł brutto. Rok później urzędników było już 204. Berner zarabiał 7.320 zł brutto, a wiceprezydenci: Hieronim Ratajski – 6.460 zł, Marek Błoch - 6.200 zł, Krystyna Rendecka (na pół etatu) - 2.400 zł. Sekretarz miasta Adam Marczak miał 5.400 zł.
W maju 2006 roku Berner zarabiał już dużo więcej, bo 8.620 zł. Zyskali także wiceprezydenci: Ratajski - 7.000 zł, Rendecka 7.000 zł, a nawet sekretarz Marczak - 6.419 zł.
W ratuszu siedziało wtedy 213 pracowników, w tym 39 strażników miejskich.
Gdy pensje szefów rosły, średnia pensja szeregowych pracowników zmalała do 2.468 zł (o 132 zł).
Ale tym na górze jeszcze było mało. W maju przewodniczący Rady Miejskiej Henryk Ratajski szykował uchwałę o podwyżce dla prezydenta. Chciał przyznać Bernerowi aż 9.240 zł. Powód? Prezydenci okolicznych miast (Bełchatowa, Piotrkowa) zarabiali więcej. Na szczęście radni się nie zgodzili.
W listopadzie 2006 prezydentem został Zbigniew Dychto. Miał wówczas 220 pracowników, w tym 41 strażników. Prezydent dostał nieco więcej niż Berner, bo 8.880 zł brutto (4.800 zł – pensja podstawowa, 1.800 zł – dodatek funkcyjny, 1.320 zł – dodatek specjalny, 960 zł – stażowy). Sekretarz miasta Adam Marczak miał 6.024 zł, a skarbnik Elżbieta Tkaczuk – 6.142 zł. Naczelnicy wydziałów zarabiali 4.900-5.800 zł, inspektorzy 2.515-3.000 zł, referenci - 1.200 zł.
Wiceprezydenci: Dariusz Wypych i Jarosław Cichosz dostali podstawowe pensje 4.850 zł plus dodatek funkcyjny 1.540 zł plus specjalny 2.556 zł. Razem po 8.946 zł brutto.
31 grudnia 2007 roku w Urzędzie Miejskim było 180 zatrudnionych oraz 42 strażników miejskich. Na ich pensje miesięcznie wydawaliśmy 634 tysięce 883 zł.
Rok później w ratuszu pracowało o 10 osób więcej - 190 plus 46 strażników (w tym 5 osób na robotach interwencyjnych i publicznych).
Prezydent Dychto zarabia już 9.870 zł (pensja zasadnicza 4.800 zł, dodatek funkcyjny - 1.800 zł, dodatek specjalny - 2.310 zł). Wiceprezydent Wypych ma już 7.529 zł, wiceprezydent Cichosz – 7.248 zł, skarbnik Elżbieta Pluta – 7.522 zł, sekretarz Marczak – 7.466 zł.
Na pensje urzędników ratusza wydajemy miesięcznie 755 tysięcy 662 zł.