Kto okrada nasze miasto? My. Kilka tygodni temu przy pomniku Legionisty zakwitły tulipany. Było pięknie, ale tylko kilka dni. Szybko znaleźli się amatorzy darmochy, którym szkoda pieniędzy na kwiatki. Kilka zniknęło, a przy okazji inne zostały podeptane.

Nagminnie giną też kwiaty z gazonów wzdłuż ulicy Zamkowej.

- Zazwyczaj zaraz po nasadzeniach - mówi Stanisław Wołosz, dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni Miejskiej. - Później uzupełniamy sadzonki. Kiedy się ukorzenią, ludzie raczej już ich nie zabierają.

W ubiegłym roku zginęło ponad 80 kwiatów. Zostały wykopane z donic razem z ziemią.

- Są tacy, którzy nie chcą wydawać pieniędzy, a chcą mieć ładnie na działce czy w ogródku - dodaje Wołosz.

Złodzieje są sprytni. Potrafią wykopać po jednej sadzonce z kilku gazonów, by kradzież nie rzucała się w oczy.

W sezonie działkowym giną też płyty chodnikowe i kostka brukowa.

- Przy ogródkach działkowych obok cmentarza żydowskiego w ubiegłym roku zginęło nam 20 metrów bieżących płyt - opowiada dyrektor.

Zniknęły też iglaki, które były posadzone przy Zamkowej na wysokości parafii ewangelicko-augsburskiej i od Kilińskiego do Lipowej.

- Przed kościołem stała piękna kaskadowa donica, rosły tam iglaki, ale zostały rozkradzione - mówi.

Plagą są kradzieże krat z wpustów ulicznych i pokryw od studzienek kanalizacyjnych. W ubiegłym roku zginęło ich 15. Najwięcej z rejonu ulic Skłodowskiej, Dąbrowskiego, Cichej i Matejki.

- Czasem nie było tygodnia, żeby gdzieś ich nie brakowało - mówi Andrzej Różański, inżynier miasta.

Zdarzało się, że ginęło 5 tzw. rusztów na raz. Aby zapobiec kradzieżom, tradycyjne zdejmowane klapy są wymieniane na takie na zawiasach.

- Trzeba je wyjąć razem z korpusem, więc jest to trudne - mówi inżynier.

Tam, gdzie jednak złodzieje poradzili sobie z tym problemem, miasto wymienia klapy na polimerobetonowe. W 80 procentach są zrobione z betonu. W mieście jest ich blisko 30, z czego 10 w rejonie osiedla 20-lecia.

Teoretycznie pokryw od studzienek nie wolno sprzedawać na złom, ale pabianiczanie i na to znaleźli sposób.

- Jeśli zostanie potłuczona młotkiem, to już jest złom - tłumaczy Różański. - Niestety, specjalne metody znakowania nie przynoszą skutków.

Ginęły też elementy ogrodzenia: siatki, a nawet fragmenty betonowych płotów. W listopadzie ubiegłego roku złodzieje ukradli betonowe płyty przygotowane do ogrodzenia strzelnicy Klubu Strzeleckiego Walter. Podjechali w dzień dużym samochodem i załadowali na niego ogrodzenie. Skradzione płyty miały znak szczególny - czerwony napis „ZGKiM”, ale to nie zniechęciło złodziei.

Ktoś zaopiekował się też siatką ogrodzeniową wokół Lewityna.

- Kilka lat temu została rozkradziona, teraz w zasadzie zostały jej śladowe ilości - mówi Piotr Adamski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Z MOSIR-u znikają też metalowe kosze, klapy od studzienek, kraty zabezpieczające i wszelkiego rodzaju złom. Parę lat temu zdarzyło się nawet, że dowcipni pabianiczanie wykradli kajak z wypożyczalni sprzętu i pływali nim po Dobrzynce.