Dorota Rzeźniczak ma żal do prokuratorów, że do tej pory nie odebrali prawa jazdy Adamowi C. – koledze syna. To on kierował fiatem marea, który rozbił się na drzewie w Chechle. Samochodem wracało z urodzin pięcioro nastolatków. Ciężko ranny Sebastian zmarł w szpitalu, a Bartek do dziś nie odzyskał sprawności.
Oto fragmenty artykułu w „Super Expressie”:
To oburzające! Pirat drogowy Adam C. (18 l.) z Pabianic zabił swojego kolegę Sebastiana Rzeźniczaka (18 l.). Prokuratura uznała jednak, że nic takiego się nie stało. I nie dość, że nie aresztowała pirata, to jeszcze pozwoliła mu zatrzymać prawo jazdy. - Przecież on znów może kogoś zabić! - rozpacza Dorota Rzeźniczak (43 l.), matka Sebastiana.
Załamana kobieta w ułamku sekundy straciła to, co miała najcenniejsze.
Tamtego dnia Adam C. gnał swoim samochodem jak szalony. Choć prawo jazdy dostał zaledwie dwa miesiące wcześniej, już był przekonany, że jest królem szos. Obok niego siedział przerażony szaleństwem kolegi Sebastian. Chłopak prosił szaleńca, żeby zwolnił. Ten jednak nie miał zamiaru słuchać.
Pędzący 160 km/godz. samochód wypadł z drogi prosto na drzewo.
Siedzący na miejscu pasażera Sebastian doznał potwornych obrażeń. Mimo desperackiej walki lekarzy, nie udało się go uratować. Nieszczęsny chłopak zmarł w szpitalu, żegnany rozpaczliwym płaczem ukochanej mamy.
Tymczasem sprawca tej tragedii wyszedł z wypadku bez większego szwanku - Adam miał tylko złamaną nogę. I do dziś nie poniósł żadnej kary. Bo prokuratura uznała, że nie ma po co aresztować tego zabójcy. Choć zakrawa to na kpinę, nawet nie zabrano mu prawa jazdy!
- Uznaliśmy, że nie ma takiej potrzeby - mówi Elżbieta Jurek (57 l.), prokurator rejonowy z Łaska.