W czwartek przed godziną 17.00 straż pożarna pognała na ulicę Wyspiańskiego 4.

- Dostaliśmy zgłoszenie o awarii windy i uwiezionych w niej dwóch osobach – mówi mł. ogn. Szymon Giza, rzecznik Komendy Powiatowej PSP w Pabianicach.

Okazuje się, że winda w tym bloku ma znacznie dłuższą historię awarii.

- Te windy są cały czas popsute, zatrzymują się na półpiętrach z ludźmi. Awarie zgłaszane są sukcesywnie do spółdzielni mieszkaniowej i nadal nie są naprawione – napisał do redakcji Czytelnik.

Jak dowiedziało się Życie Pabianic, w tym roku Pabianicka Spółdzielnia Mieszkaniowa windę naprawiała już przynajmniej 7 razy.

- To uszkodzenia mechaniczne. W czwartek do awarii doszło przez książeczkę czynszową, która była włożona pod drzwi windy. Gdy ta ruszyła, książeczka zablokowała dźwig. Nie wiem, czy było to czyjeś celowe działanie czy przypadek, ale uszkodzone drzwi i szyba na 6. piętrze to już na pewno nie przypadek – mówi Sławomir Urbańczyk z PSM.

W 2011 roku ta winda została wymieniona na nową, bo poprzednia... została spalona. Teraz na piętrach ktoś notorycznie uszkadza drzwi do dźwigu. Przypadki wandalizmu spółdzielnia zgłasza na policję.

- Kiedyś nawet ktoś włożył pod dźwig drzwi od mieszkania, które uszkodziły kable doprowadzające prąd – wymienia Urbańczyk.

Mieszkańcy jednak za każdym razem nie potrafią jednoznacznie wskazać sprawców. Jak to zwykle bywa, nikt nic nie widział i nie słyszał.

- Mieliśmy nawet pomysł, żeby zainstalować tam kamery, ale nie chcemy naruszać prywatności mieszkańców. Jeśli lokatorzy nie zaczną reagować na akty wandalizmu, to może kiedyś nawet dojść do tragedii – twierdzi zarządca.