Dowódcą przygotowań do Wigilii w domu prezydenta Pabianic jest Lidia Berner.

– Choinka musi być żywa – zaznacza żona prezydenta. – Na czubku zawsze wieszamy drewnianą gwiazdę, którą przywieźliśmy z Betlejem.

Gałązki choinki będą zdobione zabawkami, przekazywanymi z pokolenia na pokolenie.

– Taka choinka najbardziej nam się podoba. Jest nasza. Próbowałam kiedyś unowocześnić nieco dekorację drzewka, ale to się nie sprawdziło. Dlatego zostaliśmy przy „starej” wersji – tłumaczy pani domu.

Zwyczaje i tradycje wyniesione z domów ich dzieciństwa, Bernerowie przekazali córce i synowi. A teraz przekazują czworgu wnukom.

Zanim usiądą do wigilijnej wieczerzy, pan domu czyta wybrany na tę chwilę fragment Biblii albo listu arcybiskupa. Później dzielą się opłatkiem.

Na stole nakrytym białym obrusem musi stanąć 12 potraw.

– Nie może zabraknąć zupy grzybowej z kaszą jaglaną albo łazankami, kapusty z grzybami, smażonego karpia i sandacza, kapusty z grochem, kompotu z suszonych owoców – wylicza Lidia Berner.

U Bernerów od lat nie je się makiełków. Zastąpiła je słodka legumina makowa.

– Makową masę z bakaliami łączę z bitą śmietaną. Schłodzony przysmak podaję w pucharkach – objaśnia.

Po wieczerzy przychodzi Mikołaj.

– To pozostałość z czasów, gdy wnuki były małe. Teraz bez trudu rozpoznają, że pod długą brodą kryje się dziadek, ale i tak chcą się spotkać ze świętym w czerwonym płaszczu.

W domu Lidii i Jana Bernerów śpiewa się kolędy.

– Nie ograniczamy się do płyt i kaset, bo nasza rodzina jest muzykalna. Chętnie śpiewamy też pastorałki – mówi prezydentowa.

Na pasterkę rodzina Bernerów maszeruje w komplecie.

– Dopóki wystarczy sił, nasze Boże Narodzenie będzie właśnie takie: pełne miłości, radości, tradycji i ciepła – obiecuje Lidia Berner.