Julia Walczyk to siedemnastoletnia florecistka, która zdobyła trzy Puchary Polski i zajęła trzecie miejsce na Pucharze Świata w Lionie we Francji.

- Na szermierkę zaprowadził mnie dziadek – wspomina. - Może dlatego, że gdy byłam mała, to często biłam się z chłopakami na patyki. Może też dlatego, że moim ulubionym filmem były „Gwiezdne Wojny”.

W Zjednoczonych Pabianice zaczynała u trenera Jerzego Jaworskiego. Później przejął ją Przemysław Pawłowski, pod którego opieką jest do tej pory. Na początek ćwiczyła na klubowym sprzęcie. Gdy się okazało, że ten sport to strzał w dziesiątkę, rodzice kupili jej własny floret i odpowiednie ubranie.

Zanim wzięła udział w jakichkolwiek zawodach, minęło kilka miesięcy. W tym czasie uczyła się pracy nóg i techniki. Najpierw pojechała do Warszawy. Razem z nią wyruszyli rodzice, trenerzy z klubu i koleżanki, które również brały udział w tym turnieju.

- Byłam chyba ostatnia – śmieje się. - Przegrałam prawie wszystkie walki. Mimo to, nie zraziłam się. Wiedziałam, że tylko w ten sposób mogę nabrać doświadczenia.

Później jeździła na zawody ogólnopolskie i na turnieje dla dzieci. Pojawiała się tam co 2-3 tygodnie. Zawsze w towarzystwie taty, Arkadiusza Walczyka, który jest najwierniejszym kibicem córki. Dzięki temu, że ma duży samochód, często Julia zabiera na zawody koleżanki z klubu.

W końcu przyszedł czas na osiągnięcia. Pierwsze z nich to wygrana w dziecięcym turnieju w Poznaniu w 2007 roku. Julia zmieniła kategorię na młodzika i znów przestała się liczyć w rywalizacji. Na zawodach nie wychodziła z grupy. Dopiero z czasem dorównała starszym koleżankom. Od tego momentu na podium stawała dość często. Zwykle oprócz niej na wysokich miejscach plasowały się również siostry Strachowskie: Julia i Małgorzata, z którymi trenowała.

Gdy skończyła 14 lat, przeszła do juniorek młodszych.

- Wtedy zrobiło się bardziej poważnie – mówi dziewczyna. - Zaczęły się wyjazdy na mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata. Żeby się tam zakwalifikować, musiałam regularnie brać udział w Pucharach Europy.

Julia zaczęła jeździć na turnieje do Niemiec i na Słowację. Jej największym sukcesem w tej kategorii wiekowej było piąte miejsce indywidualnie i pierwsze drużynowo na mistrzostwach Europy oraz dwunaste miejsce na Mistrzostwach Świata w Bułgarii.

Będąc w juniorkach młodszych Julia już jeździła na zawody pucharowe w starszych kategoriach wiekowych. Wielokrotnie brała udział w mistrzostwach seniorek.

- Robiłam to po to, aby zbierać doświadczenie. Zdarzało się, że w wyższej kategorii wiekowej dochodziłam nawet do szesnastki – wyjaśnia.

W zawodach w szermierkę bierze udział 64 zawodników. Zwycięzcy wchodzą do 32, a potem do szesnastki, ósemki, czwórki i do finału.

Od września tego roku Julia jest już w juniorkach. W nowej kategorii wiekowej od początku odnosi sukcesy. Wygrała trzy Puchary Polski pod rząd, stając na najwyższym podium. Jej największy sukces międzynarodowy to trzecie miejsce na Pucharze Świata w Lionie we Francji.

Dziś Julia jest jedną z najlepszych florecistek w kraju. Aby pojechać na Puchar Świata, trzeba być w pierwszej dwunastce. Obecnie nasza zawodniczka jest trzecia w kraju. Aby jechać na mistrzostwa Europy lub mistrzostwa świata, trzeba być w pierwszej czwórce. To, czy Julia utrzyma wysoką pozycję, okaże się w marcu. Wtedy będzie też wiadomo, czy ma się przygotowywać do mistrzostw, czy nie.

- Od września do marca wszyscy się biją i walczą o jak najlepszy wynik – mówi. - Udział w takich mistrzostwach to wyzwanie, którego chętnie bym się podjęła.

Aby jemu sprostać, Julia trenuje od 4 do 5 razy w tygodniu po dwie i pół godziny. Zawsze na początku jest indywidualna nauka z trenerem. Tu dopracowywana jest taktyka. Później zaczynają się ćwiczenia w grupie związane z pracą nóg. Na koniec w parach organizowane są treningowe walki.

Do tego dziewczyna raz w miesiącu jedzie na tydzień na obóz szkoleniowy. Tam jest prawdziwa orka. Treningi są dwa razy dziennie, a oprócz tego poranny rozruch i wieczorne rozciąganie. Wtedy jest dużo czasu na indywidualną pracę z trenerem.

Do dwudziestego roku życia Julia Walczyk będzie juniorką. Potem przejdzie do grupy młodzieżowej. Dopiero gdy skończy 24 lata, będzie seniorką. Już teraz trenuje z dziewczętami z najstarszej grupy wiekowej. Na najbliższy obóz jedzie w przerwie świątecznej.

W szermierce można walczyć floretem, szablą lub szpadą. Czym to się różni?

- Na końcu floretu jest punta, czyli taki guzik, który służy do tego, żeby trafiać przeciwnika pchnięciem – tłumaczy Julia Walczyk. - Podobnie jest w szpadzie. Natomiast w szabli mamy do czynienia z cięciem. Poza tym jeśli chodzi o pole trafienia, to we florecie liczy się tylko korpus, w szabli od pasa w górę, a w szpadzie całe ciało.

Julia chodzi do I Liceum Ogólnokształcącego do klasy biologiczno–chemicznej. Ma indywidualny tok nauczania. Po szkole zamierza pójść na studia i łączyć to z zawodowym uprawianiem sportu. Jej marzeniem jest udział w olimpiadzie.

Kolejna część cyklu "To się nazywa mieć pasję" już jutro na portalu

Poprzednia część cyklu: http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/krotko/mistrzyni-w-kata.html