Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę po północy. Pięcioro pabianiczan wracało fiatem seicento do Pabianic z Warszawy. Jechali z koncertu, który zorganizował ich kolega – do niedawna mieszkaniec Pabianic. Droga, którą jechali, w Żyrardowie traci pierwszeństwo. 20–letnia Agnieszka S. nie zauważyła znaku „stop” i wjechała w bok ciężarowego renaulta z przyczepą. Dwie dziewczyny i chłopak zginęły na miejscu. Ciała były tak zmasakrowane, że policja miała trudności, by ustalić ile było osób. Trzecia z dziewcząt umarła w drodze do szpitala. Z wypadku ocalał jedynie 20–letni Przemysław W. W ciężkim stanie został przewieziony do szpitala powiatowego w Żyrardowie.

– Jego stan jest dziś bardzo dobry – powiedział nam Jacek Duksicz, ordynator oddziału OIOM.

– To cud od Boga, że on żyje – mówi pani Elżbieta, mama Przemka. – Miał już operowany obojczyk. Teraz przewożą go do pabianickiego szpitala, gdzie zoperują mu złamaną szyjkę udową.

Przemek w tym roku zdał maturę. Justyna, Katarzyna i Agnieszka rok temu pisały maturę w liceum katolickim im. św. Wincentego a’Paulo.

Cała piątka pojechała do Warszawy autem Agnieszki. Dostała go od taty za dobrą naukę na studiach.

– Uderzyli z dużą prędkością w ciężarowy samochód. Trafili prosto w bak z paliwem. Auto zaczęło się palić. Na szczęście, kierowcy innych aut szybko ugasili ogień – relacjonuje wypadek komisarz Robert Szufliński, szef sekcji kryminalnej w Komendzie Powiatowej w Żyrardowie. – Widziałem wiele wypadków, ale do dziś jestem w szoku po tym, co zobaczyłem. Że to było seicento poznałem po tylnych światłach.

To był tragiczny weekend w Żyrardowie. W wypadkach samochodowych zginęło osiem osób.