18-letnia Karina Bańkowska nie żyje. Zginęła w wypadku na Starym Mieście. Była piękna, miła, uprzejma, zawsze uśmiechnięta. Marzyła o karierze fotomodelki. Pracowała jako hostessa w Krajowej Izbie Mody. Przed dwoma laty zdobyła wraz z mamą koronę wicemiss konkursu Najpiękniejsza Matka i Córka.

Tragedia wydarzyła się tuż po świętach. Maturzyści
z Liceum Katolickiego im. świętego Wincentego a’Paulo wybrali się na pielgrzymkę do Częstochowy. Jechali modlić się w intencji pomyślnie zdanej matury. Nie wszyscy uczniowie wsiedli do autokaru stojącego przed kościołem Najświętszej Marii Panny. Część chciała jechać własnymi samochodami.

- Mieliśmy wolne miejsca w autokarze. Mogli jechać z nami, ale…
- wzdycha dyrektor szkoły, ksiądz Stanisław Janowiak.

Za kierownicą wiśniowego auta marki BMW usiadł 18-letni Rafał Z. Prawo jazdy miał zaledwie od kilku miesięcy - egzamin zdał jesienią. Razem z nim do auta wsiadły Karina, Anna W., Sylwia K. i Joanna S. Ruszyli z impetem.

Na ulicy Warszawskiej przy sklepie mięsnym na pasy przejścia dla pieszych weszła 69-letnia Teresa K. Gdy minęła szyny tramwajowe, tuż przed nią pojawiło się rozpędzone bmw.

- Kierowca nie widział kobiety. W ostatniej chwili chciał ją ominąć, ale wpadł w poślizg - mówi świadek wypadku.

Uderzenie było tak silne, że z nóg Teresy K. spadły buty. Straciła przytomność. Auto jechało dalej. Zepchnęło rowerzystę jadącego Warszawską. Cezary Ś. upadł na twarz. Jego rower zatrzymał się ponad 150 metrów dalej - przy Poprzecznej. Następną przeszkodą był tir z Zelowa, który zatrzymał się na skraju ulicy. Bmw prawą stroną wbiło się w tył ciężarówki.

- Pędził grubo ponad setkę. Jak stracił panowanie, auto poszło bokiem. Tak szybko ich obróciło, że nawet nie widział, w co uderza - dodaje świadek.

- Kierowca wyszedł z rozbitego auta. Rozejrzał się i złapał się za głowę. Potem otworzył tylne drzwi i wsiadł do środka - opowiada kolejny świadek.

Strażacy musieli ciąć blachę, by z auta wydostać Karinę.

- Dawała oznaki życia - mówi lekarz pogotowia. - Pozostałe dziewczyny podczas zderzenia zsunęły się z foteli. Gdyby miały głowy nieco wyżej, obcięłoby je.

Gruba blacha nowego bmw była pogięta jak bibuła.

- Nie mogłem rozpoznać marki auta - mówi policjant.
- Myślałem, że to fiat lub renówka.

- Słońce świeciło ostro, prosto w twarz kierowcy. Przy tak dużej prędkości kierowca niewiele widział - twierdzi kolejny świadek.

Karetki pogotowia zabrały rannych z samochodu, potrąconą pieszą i rowerzystę z pokaleczoną twarzą i złamanym nosem.

Piesza miała ogólne potłuczenia. Położono ją na chirurgii. Tam też leżał kierowca bmw i Joanna S. Oboje wyszli ze szpitala w czwartek. Sylwia K. miała uraz lewej ręki, dlatego została na ortopedii. Anią W. i Kariną Bańkowską zaopiekowali się lekarze na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Dziewczyny miały zmasakrowane twarze i rozbite głowy. Zrobiono im tomografię komputerową głów. Niestety, nie było w szpitalu radiologa, który potrafi odczytać wyniki badań. Powód? Do pracy przychodzi o godz. 8.00. Lekarze czekali. A tymczasem z Kariną było coraz gorzej. Szybciutko przewieziono ją na neurochirurgię do łódzkiego szpitala im. Barlickiego. Znów trzeba było robić tomografię komputerową głowy, bo… w naszym szpitalu nie ma kliszy do tomografu. Lekarze korzystają tylko z monitora. Zamiast od razy trafić na stół operacyjny, Karina i lekarze znów czekali na wyniki. Kilka godzin później dziewczyna zmarła.

Gdy dwa lata temu szykowała się do wyborów Miss Matki i Córki, powiedziała Życiu Pabianic: „Nie zależy mi na wygraniu samochodu, tylko na dobrej zabawie. Od roku namawiałam mamę do udziału w tym konkursie. Sama bym się nie odważyła wyjść na scenę. Wreszcie mama i tata się zgodzili". Piękna mama i śliczna córka zdobyły tytuł II wicemiss.

W szpitalu na OIOM-ie została koleżanka Kariny, Anna W. Rozległe uszkodzenia głowy, mózgu i twarzy źle rokowały. Miała obrzęk mózgu. W czwartek rodzina zdecydowała przewieźć ją do szpitala im. Barlickiego, gdzie jest oddział neurochirurgii.

- Stan Ani jest teraz stabilny. W sobotę miała robioną tomografię głowy. Obrzęk się zmniejszył - mówi neurochirurg, profesor Wojciech Gaszyński. - Czekają ją kolejne tomografie. Jeśli wszystko będzie dobrze, to w ciągu dwóch tygodni przeprowadzimy operację przedniego dołu czaszki i operację plastyczną twarzy.

Joanna S. ucierpiała najmniej. Miała lekki uraz głowy. Niespełna rok temu w tragicznym wypadku samochodowym w Żyrardowie zginęła jej starsza siostra: 20-letnia Agnieszka. To ona prowadziła fiata seicento, który wjechał w bok ciężarówki. Dwie dziewczyny
i chłopak zginęli na miejscu. Ciała były tak zmasakrowane, że policja miała trudności, by ustalić, ile osób siedziało w aucie. Trzecia z dziewcząt umarła w drodze do szpitala. Pięcioro pabianiczan wracało wtedy z koncertu w Warszawie. Agnieszka nie zauważyła znaku „stop".

W liceum katolickim jest żałoba. Korytarze opustoszały. Uczniowie są przygnębieni.

- Mają przyprowadzić egzorcystę - szepcze uczennica pierwszej klasy.

- W ciągu niespełna roku byliśmy na pogrzebach czterech uczennic. To jakieś fatum - dodaje jej koleżanka.

Opustoszał też szkolny parking. Stoją tam tylko auta nauczycieli.

- Najpierw Rafał przyjeżdżał do szkoły motorynką i szalał na niej. Jak zrobił prawo jazdy, jeździł fiatem seicento. Potem dostał od rodziców bmw. Parkował przed szkołą - mówi koleżanka z klasy.

Rafał przywoził do szkoły Joasię i jej przyjaciółkę, Karinę. Po lekcjach odwoził je do domów.

- Wielu uczniów szpanuje drogimi autami, ciuchami, zagranicznymi wyjazdami. Aut stoi tyle, że nie można przejść. Młodzi kierowcy ruszają z piskiem opon. Taka jest ta szkoła dla dzieci z zamożnych domów… - dodaje następna uczennica.

Po wypadku uczniowie „katolika" podzielili się. Część obwinia Rafała za śmierć Kariny. Reszta go broni.

- Biedny. Przecież on może zwariować. Zabił koleżankę - mówi jedna z dziewcząt.

Rafała zaatakowali internauci. „Tak się kończą wygłupy, żeby zaimponować dziewczynom… Rafał naprawdę jesteś debilem" - napisał Szakal_kp.

„Przez twoją pier… głupotę nie żyje Karina. Trzeba mieć ładnie nasrane, żeby jechać z taką prędkością przez miasto" - dopisał Junior85.

„Rafał, dlaczego to nie ty zginąłeś?!?! Przez twoją głupotę Karina nie żyje, a Ania walczy o życie!!! Ale teraz sobie posiedzisz i to na pewno dłuuugo" - dopisał Bristo.

Na podstawie zniszczeń auta biegli sądowi określą, z jaką jechało prędkością. Rafałowi Z. prokurator prawdopodobnie postawi zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku. Chłopakowi grozi kara do 8 lat więzienia.