Nie było kanalizacji w ulicach Armii Krajowej i Lutomierskiej, więc rynsztokami płynęły ścieki. Teraz kanalizacja została już ułożona, a jak śmierdziało na pabianickich ulicach, tak śmierdzi.
– Ludzie pokładli już rurki pod chodnikami i znów wylewają ścieki na jezdnię – mówi kobieta z Armii Krajowej. – Nikt tutaj nie zamierza się podłączać do kanalizacji. Moja sąsiadka, zamiast z wiadrem iść na podwórko i wylać, to biegnie na ulicę i chlusta na środek jezdni.
Podobnie jest na ulicach: Pięknej, Łąkowej, Lutomierskiej. Mieszkanka ulicy Świętokrzyskiej wezwała pracownika „wodociągów”, bo podczas układania kanalizacji uszkodzono jej przyłącze. Na miejscu okazało się, że jej przyłącze było dzikie i przez wiele lat nielegalnie spuszczała ścieki do kanału burzowego.
– Ułożyliśmy kanalizację w ulicy Jaszuńskiego. Został położony nowy asfalt, a dwa dni później jeden z mieszkańców wyciął rowek w nowym krawężniku, położył rurę pod płytami chodnikowymi i już wypuszcza ścieki na jezdnię. Oczywiście rowek w krawężniku i rurkę od góry zacementował – opowiada Rafał Kunka, prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji.
Wydawałoby się, że jedynym sposobem na usunięcie ścieków z rynsztoków jest podciągnięcie kanalizacji i wody do mieszkań w kamienicach komunalnych.
– A kto za to będzie płacił? – pyta zdenerwowany Jerzy Zalepa, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. – Przecież większość lokatorów nie płaci w ogóle za mieszkanie. To za wodę i kanalizację na pewno też nie będą. A ja co miesiąc fakturę ze ZWiK–u dostanę i będę musiał ją zapłacić.
Dziś lokatorzy mieszkań komunalnych są winni miastu ponad 8 milionów zł. Tymczasem położenie rur kanalizacyjnych i wodociągowych w 160 kamienicach komunalnych będzie sporo kosztowało. Kasa miejska świeci pustkami. Nie ma na to pieniędzy.
– Straż Miejska już chodzi po wszystkich ulicach i demontuje te rurki wyprowadzające ścieki na jezdnię – mówi prezydent Zbigniew Dychto. – To, co zostaje, zaślepiamy specjalną pianką.
Prezydent wymyślił, by na każdym podwórku komunalnej kamienicy w miejscu szamb zrobić otwór kloaczny. Byłby on połączony z kanalizacją miejską. Tutaj mogliby wylewać nieczystości ci, którzy nie mają legalnych przyłączy.
– Już widzę, jak to będzie wyglądało. Wokół tych miejsc będziemy mieć przegląd tego, co mieszkańcy mieli na obiad, czyli resztki ziemniaków, makaronu, utopione zmywaki – uważa Zalepa. – Nie ma kto tego sprzątać. Przydałby mi się taki Anioł jak z filmu Alternatywy 4. Takich gospodarzy domów zatrudniłbym od zaraz z pięciu.
Nie lada „sprytem” wykazali się niektórzy mieszkańcy okolicy ulic Jutrzkowickiej, Polnej, Jasnej. Niemal 100 osób podłączyło się do rowu melioracyjnego, który miał zbierać tylko wody deszczowe. Właściciele pięknych domów od lat spuszczali do niego ścieki. Zamiast do szamba, wylewali nieczystości prosto do Dobrzynki. Dlaczego to robili? Bo nie musieli płacić. Dlatego na polach za stacją benzynową Lukoil śmierdziało jak z szamba.
– Wszystkie wypusty zostaną zablokowane bez ostrzeżenia. Kanał potniemy na kawałki i zaczopujemy. Za przeproszeniem, własne g… ich zaleją – mówi inżynier miasta Andrzej Różański.
W tej okolicy została ułożona nowa kanalizacja. Na razie nie ma zbyt wielu chętnych do przyłączenia do niej swoich domów.
– Teraz we wszystkich tych ulicach jest kanalizacja. Można się przyłączyć – zachęca dyrektor Kunka. – Oczywiście będziemy regularnie sprawdzać kamerą kanały i wyszukiwać tych, którzy przyłączyli się na dziko.
„Dzikie” instalacje będą cięte i czopowane specjalną pianką.
Od 6 lat w Pabianicach trwa budowa kanalizacji sanitarnej i burzowej w ramach Projektu Funduszu Spójności. W sumie przybędzie nam 58.682 m szczelnej kanalizacji. 1 milion 683.217 euro dostaniemy z Unii Europejskiej. Reszta pieniędzy idzie z kasy miejskiej.