Działacz Lewicy zasiadł dziś (12 listopada) po raz czwarty na sądowej ławie jako obwiniony za zorganizowanie zgromadzenia pomimo zakazu z powodu pandemii oraz niepowiadomienie odpowiednich instytucji o zgromadzeniu. Dlaczego?

Historia miała swój początek lutym, kiedy działacze Lewicy zorganizowali w centrum Pabianic konferencję prasową. Po jej zakończeniu zbierali podpisy pod projektem obywatelskim o nazwie „Legalna Aborcja. Bez Kompromisów”. Pisaliśmy o tym TUTAJ. Michał Pietrzak został wówczas spisany przez policjantów, przesłuchany, następnie usłyszał zarzuty.

Dziś (12 listopada) odbyła się czwarta z kolei rozprawa, podczas której zapadł długo wyczekiwany wyrok. Michał Pietrzak został uniewinniony.

- Cieszę się, że mam już to za sobą. Te rozprawy były dla mnie ogromnym stresem, który dzisiaj sięgnął zenitu - mówił po wszystkim polityk. - Ten wyrok to sygnał dla innych aktywistów i działaczy, żeby nie dawali się zastraszyć. Sąd w uzasadnieniu wyraźnie zaznaczał, że nie dopatrzył się żadnej szkodliwości społecznej. Jako dowód wskazał nagrania monitoringu i zeznania oraz notatki policjantów, które wskazują wyraźnie, że wszyscy zachowywali się odpowiedzialnie, mieli maseczki na ustach, zachowywali dystans, a sami policjanci, nie widząc żadnych naruszeń, po wylegitymowaniu po prostu odeszli.

- Myślę, że nie chodziło tu o nielegalne zgromadzenie – stwierdził poseł Tomasz Trela, który dziś zeznawał jako świadek. - Chodziło o to, by zastraszyć wszystkich organizatorów publicznych zbiórek na rzecz „Legalnej Aborcji”. Chcemy dać wyraźny sygnał, że nikt nikogo nie zastraszy, bo my nie damy się zastraszyć.

Poseł Trela odniósł się też do wczorajszych obchodów Święta Niepodległości w stolicy.

- Na ulicach Warszawy widzieliśmy gorszące obrazki. Pseudonarodowcy szli w Marszu Niepodległości, paląc zdjęcia przedstawicieli opozycji, paląc flagę naszych sąsiadów z Niemiec, plując na flagę mniejszości seksualnych. Wzywam decydentów politycznych, żeby wobec tych pseudopatriotow wyciągnąć konsekwencje. Niech oni chodzą po sądach i się tłumaczą. Nie można jednych karać i zastraszać, a drugim pozwalać na wszystko.