Pabianiczanin Zbigniew Baśnik Mikołajem jest od ponad 6 lat. Ma czerwony strój, długą siwą brodę i worek z prezentami.

- Trzeba mieć do tej pracy osobiste predyspozycje. Przede wszystkim dobry kontakt z dziećmi – zaznacza. - Maluchom trzeba przekazywać dobre wzorce, tradycje.

Wydaje się, że to banalne zajęcie, ale potrzeba sporo wytrwałości, żeby zostać Mikołajem.

- Strój jest bardzo ciepły, często jest w nim za gorąco. Tradycja mówi, że Mikołaj musi być gruby, więc przeszkadza też dodatkowy brzuch – wylicza.

Pabianiczanin przyznaje, że to ciężka praca, odpowiedzialna, ale daje też dużo satysfakcji. Baśnik jest Mikołajem z powołania.

- 50 lat temu byłem w szpitalu i przechodziłem już na tamten świat. Pan Bóg nie pozwolił mi odejść, więc postanowiłem zrobić coś dobrego dla innych – tłumaczy.

Przebrany w strój Mikołaja czeka więc na maluchy w centrach handlowych, wysłuchuje ich próśb. Odwiedza też dzieci w domach. Pośród setek prezentów, które wręcza, są takie, które zapadają w pamięć.

- Raz byłem nawet świadkiem zaręczyn. Chłopak dał mi pudełeczko. Poprosił, bym wręczył je jego dziewczynie. Gdy usiadła mi na kolanach, położyłem jej prezent na dłoni, otworzyła i szybko mi oddała. To był pierścionek zaręczynowy – wspomina. - Chłopak wziął go i oświadczył się wybrance.

Mikołaj zazwyczaj rozdaje prezenty, ale czasem zdarza się, że sam też coś otrzymuje.

- Dostaję laurki i drobne upominki od dzieci – mówi. - Wszystkie je przechowuję i w ciągu roku, kiedy mam chandrę, to je przeglądam, bo dzieci są szczere, prawdziwe. To podarunki prosto z serca.

Praca Mikołaja to nie tylko piękne chwile, ale też masa wyrzeczeń. Pabianiczanin nie spędza Wigilii z rodziną. W tym czasie odwiedza dzieci w domach i wręcza im prezenty.

- Daję radość innym, bo nie mam swojej rodziny. Nie ułożyło mi się – tłumaczy. - Po prostu nie mam szczęścia do kobiet.

Mikołaja możemy spotkać w okresie przedświątecznym. Co się z nim dzieje przez resztę roku?

- Zbieram informacje i doświadczenie. Trzeba sobie jakoś radzić, żeby zarobić na utrzymanie – opowiada.

Sezon na Mikołaja rozpoczął się na dobre. Pan Zbigniew święta także spędzi pracując. Mimo to, kojarzą mu się one bardziej z rodzinnymi wartościami, niż obowiązkami.

- To bardzo ważny czas. Wigilia to dzień łamania się opłatkiem. Święta są dla rodziny, umacniają więzi – podkreśla.

Jak każdy inny, także Mikołaj ma swoje marzenia.

- Marzę o tym, żeby było lepsze jutro. O tym, żeby jakoś to przetrwać, bo wiele starszych osób popełnia samobójstwo z nędzy – mówi. - Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni.