ad

Mężowie zaufania zgłaszali się na ochotnika.

- Czułam taką potrzebę, dlatego zdecydowałam się być obserwatorem w jednej z komisji - mówi Magdalena Werstak (dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy), mieszkanka powiatu pabianickiego.

Pracę społeczną zaczęła o godz. 6.00. O tej godzinie w jednej z komisji we wsi Żytowice w powiecie pabianickim, zbierali się członkowie komisji.

- Przyglądałam się ich pracy. Kilka razy przy mnie liczono karty do głosowania i sprawdzałam, czy wszystkie są ostemplowane. Liczono je kilka razy, bo nie zgadzała się jedna sztuka. Okazało się, że
dwie karty skleiły się ze sobą. Na szczęście członkowie komisji doliczyli się tej brakującej i również została ostemplowana - opowiada.

Mężowie zaufania będą obecni podczas liczenia głosów, czyli po godz. 21.00. Mogą robić zdjęcia, wnosić uwagi do protokołu, czy poprosić o ponowne przeliczenie głosów.

- Zapoznałam się z kodeksem wyborczym i wiem jakie prawa mi przysługują. Nie mogę niczego dotykać - dodaje. - Mogę jednak poprosić o pokazanie mi każdej karty do głosowania.

Członkowie komisji liczący głosy nie powinni mieć ze sobą długopisów. To jedna z form bezpieczeństwa, która ma zapobiec ewentualnym próbom sfałszowania wyborów.