Od godziny 22.00 kilkudziesięciu strażaków walczyło z pożarem hali produkcyjnej przy Warszawskiej 117. Dach budynku zapalił się prawdopodobnie od uderzenia pioruna. Na pomoc przyjechali strażacy z Łodzi, Piątkowiska, Woli Zaradzyńskiej. W sumie 11 zastępów straży. Część jednostek z Pabianic usuwała powalone drzewa. Najniebezpieczniej było przy Skłodowskiej, gdzie konar wiszący nad domem zagrażał mieszkańcom. Zerwane zostały linie energetyczne, dlatego w znacznej części miasta nie było prądu.

- Wyjeżdżaliśmy do 10 interwencji. W większości były to powalone drzewa - mówi dyżurny strażak. 

Niemal do północy nie było wody w kranach. To skutek braku prądu w ujęciu wody z powodu awarii. Po wymianie spalonego mostka ruszyły pompy.

Konar drzewa leży na ulicy Grota-Roweckiego. Blokuje skręt z Kilińskiego w Grota (w stronę parku Wolności). Służby drogowe od rana usuwają gałęzie i konar.

Szalejący wiatr był na tyle silny, że powalił drzewa na kilku pabianickich ulicach. Drzewa przewróciły się na chodnik m.in. na ul. Moniuszki przy Śniadeckiego, na ul. Cichej między Moniuszki a Skłodowską, przy ul. Wileńskiej 30 oraz ul. Konopnej 18, a także na ul. P. Skargi przy Nawrockiego. Burza nie oszczędziła również Bulwarów Kruschego, gdzie wiatr powalił dwa drzewa.
Na ulicy Kaplicznej drzewo zerwało linię energetyczną i przygniotło samochód. Równie poważnie uszkodzona jest linia energetyczna na rogu Kilińskiego i Grota. W kilku punktach miasta wciąż nie ma prądu. Pracownicy zakładu energetycznego starają się usunąć awarie.