Poznaliśmy go w 1999 roku, wówczas gdy posterunkowy z KPP w Pabianicach uratował tonącego chłopaka. 17-letni Michał ze wsi Czołczyn miał dużo szczęścia, bo 6 lipca Werbelski miał wolne i był na kąpielisku w Zofiówce. Daleko przy drugim brzegu stawu kąpał się Michał. Kąpielisko nie jest strzeżone. W niektórych miejscach głębokie na 5 metrów. Chłopaka złapał skurcz. Woda porwała go. Ze strachu nawet nie krzyknął. Pojawiał się i znikał pod wodą. Dostrzegł to policjant. Biegł do wody, a po drodze zrzucał ubranie. Kiedy dopłynął do tonącego, ten kurczowo chwycił się jego ręki i wciągnął pod wodę. Policjant pomyślał, że to koniec. Całe życie przeleciało mu przed oczami. Udało mu się rozluźnić uchwyt i obaj wypłynęli na powierzchnię. Do brzegu było 70 metrów. Ostatkiem sił półprzytomnego chłopaka policjant wyciągnął na brzeg. Nie było to łatwe, bo Michał ma 180 cm wzrostu. Na betonowych płytach nadbrzeża robił mu sztuczne oddychanie i cały czas do niego mówił. Potem przyjechało pogotowie i zawiozło Michała do szpitala. Po kilku dniach został wypisany do domu.

 

Medalodprezydenta,podziękowaniamatki

 

Kilka dni później Krystyna Glinka, matka Michała przyjechała z synem do Pabianic podziękować policjantowi za uratowanie życia, a komendantowi pogratulować takiego dzielnego policjanta.

- Do tej pory dostaję od niej kartki świąteczne, zaprasza mnie też na obiady – dodaje Werbelski.

Ówczesny komendant pabianickiej policji Jerzy Padyk awansował Werbelskiego do stopnia starszego posterunkowego i wystąpił do prezydenta RP o odznaczenie dla swego podwładnego.

- Otrzymałem z rąk prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego medal za odwagę. Chyba jestem jedynym tak odznaczonym w naszej komendzie – mówi z dumą.

 Mariusz Werbelski miał wówczas 26 lat i nie czuł się bohaterem.

- To był przypadek – zapewnia. - Mogłem pomóc, to pomogłem.

I tak mu zostało.

 

Rentgenwoczach

 W czerwcu tego roku Andrzej Gacha z ul. Reymonta przysłał do komendanta policji Pawła Zarychty podziękowania dla jego podwładnego. Pabianiczanin nawet nie wiedział, jak się nazywa ów policjant, który przy okazji interwencji w jego domu kazał mu pójść do okulisty. Gacha nie zdawał sobie sprawy ze złego stanu swoich oczu.

 - Byłem zdziwiony, bo wydawało mi się, że widzę dobrze – opowiadał nam. - Noszę okulary tylko do czytania i to zaledwie „jedynki”.

 Aspirant Werbelski z patrolem pojechał na Reymonta przed świętem Bożego Ciała. Po pijanemu awanturował się syn pana Andrzeja. Policjanci uspokoili go, a podczas rozmowy z ojcem Werbelski zauważył, że coś jest nie tak z jego oczami.

- Jedno oko było mętne, szkliste, jakby czymś przesłonięte – wspomina policjant. - Jestem na to wyczulony, bo mój ojciec miał podobne objawy, a to była zaćma.

 Dla pewności policjant przeprowadził panu Andrzejowi prosty test. Poprosił, by zakrył lewe oko i...

- Nic nie widziałem na prawe oko – opowiada mężczyzna.

Policjant odjechał, a pan Andrzej następnego dnia zgłosił się do lekarza.

Sąsiedzi z Reymonta nie mogli uwierzyć w tę historię.

- Nigdy nie widzieliśmy takich policjantów – mówili. - Żeby tak zainteresować się prostym człowiekiem.

 

Życieporazdrugi

 

Szkolenie medyczne, które przeszedł Werbelski, przydaje się w zwykłej służbie. W pierwszych dniach grudnia wraz z kolegą z patrolu uratował życie 67-letniemu pabianiczaninowi.   Nieprzytomnego i wyziębionego Władysława P. znaleźli w domku na terenie ogródków działkowych przy ul. Szpitalnej. Werbelski i sierżant sztabowy Tomasz Pacześ pojechali tam po telefonie zaniepokojonej żony pabianiczanina. Nie mogła się telefonicznie skontaktować z mężem (są w separacji). Przed działką stał samochód mężczyzny. Drzwi domku były zamknięte od środka, w zamku tkwił klucz. Z wnętrza dochodził odgłos grającego radia.

– Wypchnąłem okno i weszliśmy do środka – opowiada Werbelski.

Pana Władysława znaleźli na poddaszu. Leżał na podłodze. Był nieprzytomny i wyziębiony. Policjanci rozpoczęli akcję ratunkową. Werbelski udrożnił nieprzytomnemu drogi oddechowe (zatkane przez wymiociny) i rozpoczął resuscytację. Kiedy mężczyzna zaczął sam oddychać, policjanci ułożyli go w bezpiecznej pozycji i przykryli kocami. Jednocześnie wezwali pogotowie ratunkowe. Później pomogli ratownikom bezpiecznie przetransportować go do karetki. Pabianiczanin trafił do szpitala.

 

Policja-tojegomarzenie

 

Werbelski od 1997 roku nosi mundur policjanta.

- Nie byłem grzecznym chłopcem, ale zawsze chciałem być policjantem – mówi. - Jako dziecko oglądałem w telewizji serial „997” Michała Fajbusiewicza. Zafascynowała mnie praca policjantów. Tam ciągle coś się działo. Łapali złoczyńców.

 Wcześniej jednak ukończył technikum energetyczne i poszedł do wojska. Nosił zielony mundur czerwonych beretów. Służył w polskiej jednostce w ogarniętej wojną domową Jugosławii. Był żołnierzem kontyngentu pokojowego stacjonującego w Bośni i Chorwacji.

Po powrocie do Polski wstąpił w szeregi policji. Przeszedł szkolenie i 16 grudnia 1998 roku trafił do kompanii patrolowej w Pabianicach. Pięć lat był dzielnicowym w Ksawerowie.

- Było dużo kradzieży, zatrzymywaliśmy sporo pijanych kierowców – wspomina. - Często spotykaliśmy się z mieszkańcami.

 Werbelski startował w policyjnych konkursach na Dzielnicowego Roku. Raz zajął III, a raz V miejsce.

 W 2005 i 2008 roku służył w pokojowym kontyngencie w Jugosławii. Dwa razy po pół roku w Kosowie, 18 miesięcy spędził w Hercegowinie. Pokojowa jednostka, w której służył, miała za zadanie likwidować zamieszki i demonstracje.

 - Był strach, ale nie było monotonni – wspomina. - Zdarzała się strzelanina. W 2008 roku rannych zostało kilkunastu policjantów. Na szczęście, nas kule omijały.

 W 2007 roku przeniesiono go do służby patrolowo-interwencyjnej w Pabianicach. Jest kierownikiem ogniwa. Ma 10 podwładnych i jak mówi: „każdy jest na wagę złota”.

 – Lubię to, co robię – zapewnia. – Mam zaplanowany czas już na przyszły rok. Wiem, że w lipcu nie wezmę urlopu. Będzie przecież w Polsce na pielgrzymce papież Franciszek i będą Światowe Dni Młodzieży w Krakowie.

 Co mu przeszkadza w pracy?

 – Znieczulica – mówi bez zastanowienia. – Ludzie przechodzą obojętnie, choć mogliby komuś pomóc, nie mówiąc już, że to jest ich obowiązek.

 Werbelski w policji służy już 18 lat, mógłby przejść na policyjną emeryturę, ale postanowił, że zrobi to po 20 latach pracy.

 Co wtedy będzie robił?

 – Znajdę sobie zajęcie – dodaje z uśmiechem. – Żadnej pracy się nie boję.

 Ostatnio Werbelski został aktorem - amatorem. Grywa w serialu Polsatu „Poznaj swoje prawa”.