Z danych GUS wynika, że w 2011 roku 44,4 proc. Polaków w wieku 25-34 lata nadal mieszkało w domu rodzinnym. Brak pracy, za niskie wynagrodzenie lub po prostu wygoda. Takie są główne przyczyny pozostawania młodych pabianiczan w rodzinnym gnieździe.

- Teraz nie stać mnie na własne M – wyznaje Patrycja, 27-letnia pabianiczanka. - Chciałabym się wyprowadzić, bo już najwyższy czas, ale za co? Nie mam stałej, pewnej pracy, więc kredyt odpada. Mogłabym wynająć sobie coś taniego, póki mam jakąś pracę. I zasmakować niezależności. Ale nie chcę. Nie chcę się wyprowadzić, a potem wrócić do rodziców. To byłaby moja porażka. Nie chcę także, aby musieli mi dawać pieniądze lub dokładać do opłat.

Zbyt niskie zarobki jako główny powód pozostawania na garnuszku rodziców podaje też 25-letnia Aleksandra. Iza (34 lata), która do tej pory wynajmowała mieszkanie, przyznaje, że od dłuższego czasu pozostaje bez pracy i musiała wprowadzić się ponownie do mieszkania mamy.

- To frustrujące, że w tym wieku musiałam wrócić do rodzinnego domu. Dobrze chociaż, że miałam gdzie wrócić - zauważa.

Wszystkiemu winne pieniądze?

Niekoniecznie. Choć finanse stanowią największą przeszkodę w usamodzielnieniu się, to jednak w grę wchodzą również inne kwestie. Są osoby, które mogłyby spokojnie pójść na swoje, ale tego nie robią. Powód? Mama wypierze, uprasuje, ugotuje. I chociaż młodzi ludzie potrafią zrobić to sami, jest to też przyczyna trzymania się maminej spódnicy.

- To kwestia wygody - zdradza 27-letnia Sylwia. - Miło jest, gdy wracam do domu, a tam czeka na mnie obiad. Nie muszę się też niczym martwić, ani przejmować. Oczywiście umiem wszystko zrobić sama – dodaje. - Co nie zmienia faktu, że nie muszę o tym wszystkim pamiętać.

- Zamiast wynajmować mieszkanie, wolę te pieniądze odkładać na własne cztery kąty. Nie chcę brać kredytu, a przynajmniej nie na całość. Rodzice to rozumieją i mnie nie wyganiają, chociaż chcieliby być już dziadkami - śmieje się Magda (28 lat).

Patrycja z kolei nie chce mieszkać sama. Perspektywa powrotu do pustego domu ją przeraża. Chociaż zdarza jej się pokłócić z mamą, to nie wyobraża sobie, żeby nie mieć się do kogo odezwać, że nikt na nią nie czeka, ani ona nie ma na kogo czekać.

A co z tym, którzy są już na swoim?

Karolina wcześnie wyprowadziła się z domu. Miała 20 lat i uznała, że to dobra pora, by się usamodzielnić. Przyznaje jednak, że zderzenie z dorosłością jest trudne.

- Czasem bywa ciężko. Muszę pamiętać o rachunkach. Zdarza się też, że jak wracam do domu, to mam pustą lodówkę, bo zapomniałam zrobić zakupy. Ale przynajmniej jestem niezależna od rodziców – mówi.

Własne czy wynajęte?

- Młodzi, którzy postanawiają się usamodzielnić, najczęściej decydują się na wynajem. I to jeszcze jak najmniejszym kosztem - mówi pracownik jednego z biur nieruchomości w Pabianicach. Najchętniej bezczynszowe w kamienicy lub w blokach, ale z jak najniższymi płatami. Kawalerka lub 2 pokoje. Chociaż zdarzają się również osoby szukające mieszkania do kupienia.

Dla wielu młodych Polaków własne cztery kąty wciąż pozostają tylko w sferze marzeń. Aby ułatwić im start w dorosłe życie, rząd przygotował nowy program. „Mieszkanie dla młodych” ma wejść w życie od stycznia 2014 roku. Zakłada dopłatę do kredytu na zakup mieszkania na rynku pierwotnym dla młodych małżeństw i osób samotnych do 35. roku życia. Ale tylko wówczas, gdy będzie to ich pierwsze mieszkanie.