Pani Alfreda mieszka w kamienicy przy Powstańców Warszawy. Ma maleńkie mieszkanie na parterze. 2 tygodnie temu ratowali ją sąsiedzi. Wpadła między łóżko a ścianę i nie mogła się wydostać.
- Umówiłam się z koleżankami na wieczór. Zaparkowały samochód pod oknami pani Alfredy. Na szczęście, było cicho i usłyszały pukanie w szybę - opowiada pani Ewelina, która mieszka w domu obok.
Kobiety weszły do mieszkanka przez okno. Było rozszczelnione i wystarczyło je pchnąć, by się otworzyło. 82-latka nie potrafiła powiedzieć, jak długo czekała na pomoc. Na kolanach miała już odleżyny.
- W życiu nie widziałam, żeby tak ktoś mieszkał, a widziałam wiele - mówi pani Ewelina. - Staruszka siedziała w zimnym mieszkaniu, po ciemku. Nie ma tam telewizora, radia czy choćby zegara. Łóżko było całe zmoczone, drzwi od mieszkania zastawione lodówką, tak, że od środka kobieta nie mogła ich otworzyć.
Jak skończyła się ta historia, przeczytasz w papierowym wydaniu Życia Pabianic z 4 listopada
Komentarze do artykułu: Niech jej ktoś pomoże!
Nasi internauci napisali 9 komentarzy
komentarz dodano: 2014-11-08 09:13:02
komentarz dodano: 2014-11-07 11:37:17
komentarz dodano: 2014-11-07 11:33:24
Przeczytałem wyjaśnienia Pani Bożeny Bednarskiej. I szczerze powiedziawszy nie wiem co sądzić na temat w/w. Pisze iż opieka przychodzi 3 razy dziennie. Pali w piecu, a następnie czeka aż ogień wygaśnie. Takie czynności pewnie trwają kilka godzin, więc pewnie opiekun praktycznie nie wychodzi od pani Alfredy. Pomimo tego w domu jest zimno, ciemno, brud i zamoczone łóżko. "Światło jest wyłączane dla bezpieczeństwa, bo pani Alfreda potfrafiła wyrwać gniazdke ze ściany"... wyłączone światło uniemożliwia wyrwanie gniazdka? "Poza tym, ona prawie nie widzi" ... czyli skoro nic nie widząc potrafiła wyrwać gniazdka, przestaje podążać za logiką pani Bożeny. "To dlatego lodówka stoi w drzwiach", zdaniem pani Bożeny, niedołężna pani Alfreda, która nie potrafi się podnieśc z podłogi i prosi klęcząć na kolanach godzinami o pomoc, która praktycznie jest niewidząca, uciekała z mieszkania. Dalej czytam iż ze względów bezpieczeństwa jednak nie będzie teraz palone w piecu.
Czyli wcześniej wszyscy mieli bezpieczeństwo w dupie?
Rasumując, wedle pani Bożenki, pani Aldona to (niedołężna, niewidząca 82-latka), notoryczna uciekinierka oraz dewastatorka gniazdek. Faktycznie może tak jest, lecz śmiem twierdzić iż to naciągane teorie.
Ale w to że opieka przychodzi 3 razy dziennie, rozpala w piecu, poźniej czeka aż ogień się wygasi wątpie. Pani Bożeno, niech się pani nauczy lepiej kłamać, albo tego nie robi wcale.
komentarz dodano: 2014-11-06 16:05:50
Widzę, że treść kontrolowana do granic absurdu i zostały pousuwane niewygodnie merytorycznie komentarze... Brawo ! Niech żyje Życie Pabianic... A ponoć mamy wolność słowa w Polskim Internecie ?
komentarz dodano: 2014-11-06 08:03:15
komentarz dodano: 2014-11-06 00:12:40
komentarz dodano: 2014-11-05 23:11:50
komentarz dodano: 2014-11-05 18:55:36
Ostentacyjnie przemilczą, sprawa mało medialna i nikt się na tym nie wylansuje jeszcze kiedyś Ikonowicz lubił takie tematy.
Zaś gdzie rodzina?
Zaś gdzie Centrum Pomocy Sobie a przepraszam społecznej.
komentarz dodano: 2014-11-05 18:44:34