Z mieszkańcami miasta spotkali się dziś (piątek, 29 kwietnia) w hotelu Piemont.

Tłumów nie było. W sali hotelu zebrało się około 40 osób w różnym wieku.

Reprezentanci partii przyjechali punktualnie. Ich wystąpienia nie zakłócili członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego, choć przed Piemontem rozdawali ulotki szkalujące nie tyle samą partię, co jej lidera: „Adrian Zandberg jest ideowym spadkobiercą współtwórcy komunizmu – najbardziej zbrodniczego i krwawego systemu w historii, czyli Karola Marksa”. Ale na spotkaniu w Piemoncie nikt z ONR-u się nie pojawił.

O początkach partii mówiła Marcelina Zawisza:

- „Razem” powstało z niezgody na to, co dzieje się w kraju. Założyliśmy partię upominającą się o zwykłych pracowników, najbardziej potrzebujących. To, co nas odróżnia od innych partii, to skupienie się na idei, a nie na znanych twarzach.

Przypomniała, że do momentu debaty prezydenckiej, którą Zandberg wygrał, nikt nie traktował ich poważnie.

- Wcześniej TVP dawała nam 8 sekund miesięcznie na przedstawienie programu – podkreśliła.

Po debacie wiele się zmieniło. Choć wyborów nie wygrali, zdobyli wysokie (4 proc.) - jak na nową, nieznaną partię – poparcie.

- Od tego czasu działamy w kraju, demonstrując np. przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej – dodała Zawisza.

Mateusz Mirys podkreślił, że angażują się również w mniejsze, lokalne akcje. Protestowali przeciwko zatrudnianiu przez Uniwersytet Łódzki ochroniarzy na umowach śmieciowych. I dzięki ich protestom to się zmieniło.

- Nie jesteśmy skazani na wybór między dwoma opcjami. My jesteśmy trzecią możliwością – zaakcentował Adrian Zandberg.

Wyliczał różnice między lewicowym „Razem”, a starą, postkomunistyczną lewicą. Podkreślał, że nie wystarczy narzekać na politykę, by ta się zmieniła, ale czynnie zaangażować się w działanie, np. w związkach zawodowych.

Po godzinie przyszła pora na pytania publiczności.

- Jaki jest wasz stosunek do emigrantów? – zapytał mężczyzna, który przedstawił się jako członek partii Korwin.

- Pyta się pan o to, czy Wielka Brytania ma odesłać do Polski milion Polaków? – zażartował Zandberg. – Ale już serio – jak ktoś ucieka przed wojną, to zwykła ludzka przyzwoitość nakazuje go przyjąć. A uchodźcy zarobkowi i tak do nas nie dotrą, bo i po co?

Młoda kobieta pytała „Razem” o to, jak odnoszą się do kwestii Kościoła.

- Może uczestniczyć w debacie publicznej i się publicznie wypowiadać, ale jesteśmy przeciwko temu, by jego głos był uprzywilejowany – odparł Zandberg. – W Polsce jest wiele wyznań i wszystkie je trzeba uszanować.

O czym jeszcze rozmawiano w Piemoncie? O kwocie wolnej od podatku, mieszkaniach komunalnych, potrzebie jawności płac. Po dwugodzinnym spotkaniu chętni mogli wypełnić formularze przynależności do łódzkiego okręgu partii jako sympatycy.

- Jestem miło zaskoczona tym spotkaniem – podsumowała Ewa, jedna z uczestniczek. – „Razem” obserwuję już od pewnego czasu i wiedziałam, jakie mają poglądy na wiele spraw, ale co innego czytać wycinki w internecie, a co innego uczestniczyć w rozmowie na żywo.