Mauzoleum Kindlerów to wyjątkowy, ponad stuletni zabytek wiedeńskiej secesji przyciągający wzrok wielu pabianiczan, którzy licznie zgromadzili się w kaplicy w sobotnie popołudnie. O historii mauzoleum fabrykanckiej rodziny opowiedział pastor – biskup Jan Cieślar i historyk Piotr Kirsch.

- Zofia Kindler będąc w Wiedniu uległa urokowi tamtejszego kościółka i zapragnęła przenieść jego kopię do Pabianic – opowiadał pastor. - Gdy w 1897 roku zmarł jej mąż Ludwik Kindler postanowiła ufundować dla niego mauzoleum.

Nikt nigdy nie został jednak w tym miejscu pochowany. Mąż Zofii spoczął na cmentarzu w grobowcu Kindlerów, a wiedeński kościół stał się cmentarną kapicą, którą Zofia podarowała Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Pabianicach.

Kaplica pogrzebowa to skromne miejsce z przykuwającymi uwagę witrażami.

- Te witraże to obrazy swojego rodzaju pobożności ewangelickiej, która jest mocno zdeterminowana Chrystusem i krzyżem – mówił pastor Cieślar.

Główny witraż nad wejściem przedstawia dwa anioły z urną pomiędzy nimi.

- Niektórzy mogliby dopatrywać się w tej urnie symbolu śmierci samego Ludwika Kindlera – dodał pastor. - Myślę jednak, że możemy spojrzeć na urnę jako symbol śmierci, z którą wszyscy się mierzymy. Jeden anioł dotyka palcem urny, wskazując na to, że mamy do czynienia ze zmartwychwstaniem ciała, drugi zakrywa oczy, nawiązując w symboliczny sposób do dnia ostatecznego, o którym nie wiemy jak będzie wyglądał. Nad nimi znajduje się krzyż, symbol zbawienia.

W kaplicy raz do roku odprawiane jest szczególne nabożeństwo.

- I to ujęło mnie w tym miejscu, gdy przed lat się tu pojawiłem – dodał proboszcz Cieślar. - Odprawiana jest tutaj rezurekcja wielkanocna o szóstej rano. Mówić o zmartwychwstaniu w miejscu, z którego wychodzą pogrzeby, gdzie żegna się najbliższych z nadzieją na zmartwychwstanie to wyjątkowa sytuacja. Dodatkowo mamy w kaplicy wschodnie okna, więc rano wpada światło przez witraże. Może staję się sentymentalny, ale to jest przeżycie prawdziwej nadziei zmartwychwstania.

Z ewangelickiej kaplicy wychodzą pogrzeby wszystkich wyznań. Do 1949 roku kaplica była również kościołem parafialnym , gdzie odbywały się regularne nabożeństwa.

Po zwiedzaniu mauzoleum słuchacze wybrali się na wspólny spacer po cmentarzu ewangelickim, który także poprowadził proboszcz. Zwiedzający zatrzymywali się przy miejscach pochówku znanych i znaczących postaci dla historii Pabianic i kościoła ewangelickiego. Spacer rozpoczął się przystankiem przy grobowcu Kindlerów a zakończył przy nagrobku Lote Krusze, żony Aleksa Kruszego.

- To nie jest religijna figura – zapewniał pastor Cieślar wskazując na rzeźbę kobiety naturalnej wielkości stojącą przy grobie. - Lote była wielką miłością Aleksa, który po przyszłą żonę pojechał do Saksonii, skąd przywiózł ją do Pabianic. Lote zmarła jednak kilka tygodni po tym jak urodziła syna.

Aleks Krusze na znak miłości postawił przy grobie żony jej podobiznę.

- Zaczęliśmy od przemysłu, a skończyliśmy na miłości – podsumował spacer proboszcz.