Czy wiecie, że można przeczytać historię Młodzieniaszka? Albo przewodnik „Traktem Jana Długosza”? Kilkoro pabianiczan mozolnie pisze książki, przewodniki i prace naukowe o naszym mieście. Poznajmy ich:

Jan Jagusiak (ojciec) i Grzegorz Jagusiak (syn) od lat piszą o Pabianicach i okolicach. Jan jest socjologiem. Do ubiegłego roku wykładał w WSHE. Do współpracy zachęcił syna. Grzegorz robi zdjęcia, pomaga w zbieraniu informacji, wykonuje szaty graficzne publikacji. Razem opracowali przewodnik po Pabianicach - „Traktem Jana Długosza”.

- Choć Pabianice to duże miasto z tradycjami, do 2005 roku nie można było znaleźć porządnego przewodnika po mieście – twierdzi Jan Jagusiak.

Pisanie przewodnika wymaga czasu i poświęcenia. Jan i Grzegorz zjeździli wszystkie zakątki powiatu. Gdy pisali książkę „Pabianiczanie w służbie muz”, odwiedzili kilkadziesiąt osób, z którymi długo rozmawiali. Przy okazji „zaliczyli” ciekawe odkrycia.

- Wydaje mi się, że zlokalizowaliśmy położenie kamienia granicznego, o którym pisał historyk Maksymilian Baruch – twierdzi Grzegorz.

Częściej jednak znajdowali ruiny naszej historii.

- Mówimy tu o pałacyku w Puczniewie za Lutomierskiem czy o drewnianym domku w Malanowie – opowiadają Jagusiakowie. – Przewrócone ściany, strzępy dachów…

Grzegorz prowadzi stronę internetową www.pabianiciana.pl.

Ma też pomysł na promowanie miasta.

– Powinniśmy się pochwalić Zamkiem, kościołami, pofabryczną zabudową i bogatą historią Pabianic – uważa. – Choćby na bilbordzie ustawionym przy ruchliwej „gierkówce”.

 

SPORO O HISTORII

Alicja Dopart napisała o Pabianicach 10 książek, 350 artykułów i blisko 100 felietonów. Prowadziła programy historyczne w lokalnej telewizji TOP. Przez wiele lat pracowała jako historyk w Muzeum Miasta.

Nie jest rodowitą pabianiczanką. Jej rodzice pochodzą ze Lwowa.

- Inaczej odbiera miasto ktoś, kto się tutaj urodził, a inaczej ktoś, kto jest obcokrajowcem - uważa. – Ja musiałam wszystko poznać od podstaw i pokochać Pabianice.

Dopart pisała o strażakach-ochotnikach, dziejach banku spółdzielczego, honorowych obywatelach Pabianic i sanktuarium św. Maksymiliana Kolbego. Wydała tryptyk o naszym cmentarzu. Jest autorką książki „Z dziejów walk o niepodległość 1768-1921”.

W gazetach miała cykl artykułów „Wpisani w historię miasta”. To biogramy wybitnych postaci, historia pabianickich firm, domów.

- Chcę, by mieszkańcy pamiętali o poprzednikach. Mieliśmy kiedyś taki plan, by przy nazwach ulic i skwerów wisiały notatki o ich patronach. Rzeźbiarka Ewa Maliszewska miała wykonać postacie patronów. Niestety, nigdy nie doszło to do skutku – ubolewa.

To bolączka Alicji Dopart. Bo historia znanych pabianiczan mogłaby przyciągnąć do miasta turystów.

 

MŁODZIENISZEK NAUKOWO

Kamila Karpińska napisała pracę licencjacką o pabianickim Młodzieniaszku. Skąd taki temat?

- Mieszkam przy ulicy Dolnej. To serce tego osiedla. Żadne inne osiedle w Pabianicach nie było tak wyizolowane i nie ma odrębnej historii - mówi.

Karpińska głęboko sięgnęła do korzeni. Jej praca nosi tytuł „Od społeczności lokalnej do miasta. Historyczno–socjologiczna monografia Młodzieniaszka”.

- Najpierw był tu folwark Młodzieniaszek – opowiada autorka. – Ludzie uprawiali pola, hodowali zwierzęta. W 1921 roku folwark przyłączono do Pabianic. Dziś stoją tutaj supermarkety. Chciałam pokazać, jak to ewoluowało.

Autorka korzystała głównie z kroniki Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej (TKKF) i rozmawiała z mieszkańcami. Jej koleżanka, Ewelina Nowacka znalazła sporo starych zdjęć pokazujących wiejski styl tej części Pabianic. Rozmawiała z publicystą Sławomirem Saładajem. W swej pracy sięgnęła również do głośnego morderstwa z grudnia 1935 r., które opisywała ówczesna Gazeta Pabjanicka. Po tej zbrodni o Młodzieniaszku mówiło się bardzo źle.

Ale osiedle miało kiepską opinię nie tylko z tego powodu.

- Pojawił się problem tak zwanych „niebieskich ptaków” – tłumaczy Kamila Karpińska. - Gdy nie było pracy, ludzie stali na rogach ulic i pili alkohol. Zaczepiali przechodniów, popełniali przestępstwa. Fama o groźnym Młodzieniaszku szła w miasto.

W latach 80. pojawił się człowiek, który chciał tym ludziom pomóc. Hieronim Lewowski założył TKKF - świetlicę zajęć sportowych. Mieszkańcy Młodzieniaszka trenowali tam piłkę nożną, tenis stołowy, grali w szachy. Było to jedno z niewielu miejsc, gdzie stał telewizor. W świetlicy urządzano Dzień Dziecka, Dzień Kobiet.

- Z czasem opinia o Młodzieniaszku zaczęła się zmieniać. TKKF zdobywało dużo nagród – opowiada Kamila Karpińska.

Świetlica działała do 2000 r.

- Przy ulicy Szpitalnej, w kamienicy naprzeciwko szpitala była kiedyś szkoła. A w szpitalu był jedyny w okolicy telefon. Gdy trzeba było zadzwonić, mieszkańcy biegli właśnie tam – dodaje Karpińska.

Osiedle Młodzieniaszek zalicza się dziś do Bugaju.

Kamila Karpińska pisała o Młodzieniaszku, studiując w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Pabianicach. Teraz robi magisterkę na Uniwersytecie Łódzkim. Na co dzień jest kosmetyczką. Socjologię studiuje dla przyjemności. Jej chłopak przeprowadził się tutaj z Kutna. Ma pracę i oboje planują wspólną przyszłość.

 

O CHORYCH NA ALZHEIMERA

Marzena Siedlecka, która także robiła licencjat w WSHE, napisała o pabianickich rodzinach, w których są chorzy na alzheimera.

- To bardzo społeczny temat. Skutki tej straszliwej choroby dotykają całą rodzinę – tłumaczy.

Temat był jej bliski, bo od kilku lat na alzheimera choruje jej mama.

- Robiłam badania jakościowe. Ludzie opowiadali mi o tym, jak radzą sobie z chorymi bliskimi i jak wygląda sytuacja z dostępem do służby zdrowia – opowiada.

Głównym problemem rodzin jest zapewnienie opieki chorym i łączenie tej opieki z pracą zawodową.

- Chorego nie wolno zostawić samego w domu, bo nie wiadomo, co się może wydarzyć – dodaje Siedlecka.

W Pabianicach nie ma Domu Dziennego Pobytu dla chorych na alzheimera. Praca licencjacka dała Siedleckiej chęć do działania, by taki dom stworzyć. Chce powołać fundację lub stowarzyszenie.

- Powstanie takiego ośrodka w Pabianicach byłoby ogromnych wsparciem dla rodzin. Wielu ludzi mogłoby powrócić do życia zawodowego i godnie żyć – mówi.

Marzena Siedlecka może polegać na swojej rodzinie. Mamą opiekuje się również jej mąż i córka. Dzięki temu może pracować i uczyć się.

- Pracę napisałam po to, aby ludzie nauczyli się inaczej postrzegać osobę chorą na alzheimera – twierdzi. – Ten temat chciałabym pogłębić pisząc pracę magisterską.

 

O ZIELONYCH PABIANICACH

Łukasz Gryzio wygrał konkurs na najlepszą pracę magisterską o regionie łódzkim. Pisał o rewitalizacji Pabianic i Konstantynowa Łódzkiego. Wcześniej napisał licencjat o rewitalizacji zieleni miejskiej.

- Wybrałem Pabianice, bo tu mieszkam. Chciałabym, żeby poprzez różnego rodzaju działania sytuacja w naszym mieście się poprawiła – mówi.

Gryzio przeprowadził ankiety wśród mieszkańców Pabianic. Wyszło z nich, że ludzie z nadzieją patrzą w przyszłość. Liczą na to, że w naszym mieście będzie więcej parków oraz zieleni.

- Opisałem rewitalizację kompleksu pofabrycznego dawnej Pawelany. Ale ankietowani pabianiczanie widzą konieczność rewitalizacji pozostałych obszarów miasta – mówi Gryzio.

W realizowaniu planu są opóźnienia i niekonsekwencja. Dlaczego? Bo brakuje pieniędzy.

- Władze miasta szukają oszczędności i przez to ograniczają wydatki chociażby na takie cele, jak rewitalizacja miasta – dodaje.

Co udało się przeprowadzić? Modernizację zieleńca na „Zielonej Górce” przy skrzyżowaniu ul. Zamkowej z ul. Łaską, modernizację skweru na rogu ul. Kaplicznej i ul. Warszawskiej, który otrzymał imię harcmistrza Zygmunta Lubońskiego, renowację alejek spacerowych na bulwarach im. Feliksa Kruschego.

Po napisaniu pracy Łukasz Gryzio nie czuje się ekspertem, ale ma kilka pomysłów.

- Uważam, że nasze miasto powinno coś zrobić z parkiem Wolności. To piękne miejsce, rozległy teren. Powinno być wizytówką Pabianic. Trzeba ożywiać tereny pofabryczne, w których wciąż niewiele się nie dzieje. Warto też zainwestować w Stary Rynek, bo w wielu polskich miastach rynek jest miejscem reprezentatywnym, tętniącym życiem.