ad

Telewizję sprowadziła do Pabianickiego Centrum Psychiatrycznego sprawa „osób starszych, niechcianych, oddawanych do szpitali”.

Okazuje się, że naszym PCP jest 5-6 osób, których rodzina, mimo zakończenia leczenia, nie chce odebrać.

- To około 10 procent wszystkich pacjentów – mówi Jacek Koprowicz, kierownik PCP. - Przychodzą do nas z różnymi objawami. Rodzina twierdzi, że są splątani, albo agresywni. Po wstępnej diagnostyce, która trwa kilka dni i ustawieniu leczenia, próbujemy przekazać pacjenta rodzinie. Nie zawsze się to udaje. Jedna z pacjentek jest u nas od roku.

Szpital mimo telefonów, pism, nie może nawiązać kontaktu z rodzinami. Bywa, że karetka z pacjentem wraca do szpitala, bo w domu nikogo nie zastano.

PCP stworzyło specjalny oddział dla osób przewlekle chorych, gdzie można umieścić takie osoby. Ale jest to oddział komercyjny. Za pobyt trzeba płacić. Rodziny tego unikają.

- Do fizycznej opieki nad starszymi krewnymi nikogo nie możemy zmusić – twierdzi prawnik, mecenas Przemysław Nowakowski. - Za to do płacenia za taką opiekę - owszem. Sądy rodzinne mogą orzec alimenty od krewnych..
- Sprawa opieki nad starszymi to trudny problem – uważa dr Robert Błaszczak, geriatra. - Bywa, że 60-70-letnie dzieci, same schorowane, muszą opiekować się swoimi rodzicami. Bywa, że po prostu fizycznie nie dają rady. Z drugiej strony starsi pacjenci najlepiej czują się we własnym otoczeniu, w domu.

Jednym ze sposobów zaradzenia tej sytuacji jest Dom Dziennej Opieki Medycznej. Taki już wkrótce ma powstać w Pabianickim Centrum Rehabilitacji.

- To będzie coś pośredniego między domem a placówką medyczną – mówi dr Marek Kiljański, kierownik Pabianickiego Centrum Rehabilitacji.

Jak się dowiedzieliśmy, w Domu Pomocy Społecznej w Pabianicach przebywa obecnie 180 pensjonariuszy. 8 osób czeka na miejsce. Okres oczekiwania to 2-3 miesiące.