Dziś w całym kraju kobiety wychodzą na ulice w ramach Międzynarodowego Strajku Kobiet. 

W Pabianicach zebrały się przed Urzędem Miejskim. Panie i towarzyszący im mężczyźni przynieśli ze sobą transparenty głoszące: "Kaczyński, niestety, weź się za kota, zostaw kobiety" czy "Martwa kobieta nie zrobi kotleta". 

Pabianiczanki przyszły nie tylko walczyć o swoje prawa.  

- Jestem tu, bo powinnam. Nie zgadzam się ze wszystkim, co robi ten rząd - mówi Julita. - Czego się dotkną, to zepsują. Najbardziej zdenerwowała mnie wycinka drzew i odstrzał żubrów. 

- A mnie Jacek Saryusz-Wolski - dodaje Urszula, która namówiła Julitę, by przyszła na strajk. - Ja na niego głosowałam. Przecież tak się nie robi!

Urszula dodaje, że nie ze wszystkimi głoszonymi dziś postulatami się zgadza, ale jako kobieta powinna się solidaryzować z innymi paniami. 

Halina, która była położną, też nie zgadza się z polityką partii rządzącej. 

- Nie możemy pozwolić na to, by rząd ubliżał Polakom - mówi. - Nie może rządzić nami Kościół i Radio Maryja. 

Zebrani przed urzędem skandowali m.in.: "słowa z ambon to zabobony" i "chcemy edukacji, nie indoktrynacji!". Przynieśli też ze sobą czerwone kartki, które mają symbolizować niezadowolenie z władzy.