ad

– Dzięki tej pani nie doszło do większych zniszczeń - zapewnia Piotr Ledzion. –Chcemy jej bardzo podziękować. Proszę o kontakt pod numer tel. 604-285-068.

Ochroniarze z ZOM-u są bardzo wdzięczni młodej kobiecie z 10-letnim chłopcem, która 30 września około godz. 17.00 wpadła do ich siedziby przy ul. Piotra Skargi z alarmującą wiadomością.

– W firmie było kilku pracowników, ale nikogo na poddaszu, a tam właśnie wybuchł pożar - opowiada Ledzion. – Nikt tego nie widział, nie czuł dymu. Nie chcę myśleć, co by było, gdyby zajął się drewniany strop budynku.

Kobieta, która wbiegła do ZOM-u, mówiła o kłębach dymu wydobywających się z okna na poddaszu kamienicy. Szła po drugiej stronie ulicy i je zobaczyła. Zareagowała natychmiast.

Ochroniarze wezwali strażaków, a ci za pomocą drabiny mechanicznej wspięli się na wysokość płonącego poddasza.

- Paliło się w pomieszczeniu biurowym - poinformował dyżurny straży pożarnej. - Obyło się bez poszkodowanych.

Gdy wybuchł pożar, w budynku znajdowało się kilka osób. Wszyscy ewakuowali się przed przybyciem służb ratunkowych.

Przyczyną pożaru było prawdopodobnie zaprószenie ognia.