Koszmarny grudzień dla działkowych stróży

- Jest teraz taka „moda”, że wiosną bierze się psa na działkę. A jesienią wyrzuca go z domu – mówi Bożenna Pluta, która w schronisku pracuje od 17 lat. - W tym roku była ciepła jesień, więc psy do schroniska zaczęły trafiać dopiero w grudniu. W poprzednich latach ten bum mieliśmy w październiku.

Bilans jest smutny, bo 38 nowych podopiecznych przygarnęło schronisko w grudniu.

- Ludzie serca nie mają. Jak można tak potraktować żyjącą istotę – pochyla się nad ich losem.

Bezduszny spadkobierca pozbywa się psa

W schronisku dzwoni telefon. Odbiera pani Bożenna. Męski głos w słuchawce informuje: „Oddałem wujka do przytułku, a dom sprzedałem. Psa wam zaraz przywiozę”.

- Właśnie te najstarsze psy mają takie smutne historie. Nie dość, że odchodzi ukochany pan, to traci też dom i miejsce, które zna – wylicza. - Jeśli mogłabym zaapelować do ludzkich serc, to prosiłabym, żeby nie pozbawiać takich psów domów tylko dlatego, że umarł jego właściciel, a dom, działka czy mieszkanie zostało sprzedane.

Kolejny telefon. Dzwoni straszy pan: „Moja żona umarła, a ja jej psem nie będę się zajmować. Macie przyjechać natychmiast i go zabrać”.

- Ten pies był u nas długo. Aż do śmierci. Trudno przywyknąć do takich telefonów – mówi Pluta. - Zwłaszcza że te psy mają po kilkanaście lat. Dziwię się, że ktoś, kto kupuje dom z lokatorem w budzie na podwórku, natychmiast chce się go pozbyć. Nie próbuje nawet znaleźć mu domu przez fundację.

Śmierć puka też do psiej budy

W zeszłym roku w schronisku odeszło 15 psów. Pięć z tych przypadków to była eutanazja.

Cały artykuł o smutnych i tych ze szczęśliwym zakończeniem historiach przeczytasz w najnowszym wydaniu Życia Pabianic