ad

Drugi raz kierownikiem pabianickiej pielgrzymki jest ks. Przemysław Kansy z parafii św. Maksymiliana. Rok temu miał większy stres. Tym razem ksiądz jest o wiele spokojniejszy, ale i tak w noc przed wyjściem pielgrzymów spał jedynie cztery i pół godziny.

– Dużo spraw, dużo myśli i obowiązków. Wyjście pielgrzymki, zorganizowanie wszystkiego, to odpowiedzialność – mówi. – Tym bardziej, że w tym roku plan jest nieco inny, więc trzeba było odwiedzić nowe miejsca i zorientować się, czy będziemy mieli gdzie spać.

W poniedziałek na poranną mszę o 7.00 do kościoła św. Mateusza przyszli nie tylko pielgrzymi, ale także ich rodziny i pabianiczanie, którzy żegnali pątników.

Wielu dojedzie w pierwszy dzień do Drużbic. Tam nabożeństwo o godz. 18.00 poprowadzi kardynał Konrad Krajewski.

Jak się spakowali?

Musieli zabrać zabrać sporo rzeczy. Najwięcej miejsca zajęły ubrania. Koszulka na każdy dzień jest obowiązkowa, ale trzeba też mieć ubrania na dobrą, jak i na złą pogodę.

– Tego nie przewidzimy. Jednego roku lało non stop. Dlatego zawsze mamy spakowane płaszcze przeciwdeszczowe. Deszcz, nie deszcz, trzeba iść – mówią państwo Kabacińscy.

Ewa i Klaudiusz chodzą na pielgrzymkę od wielu lat. Pakują się w jeden plecak. Drugi podręczny mają na jedzenie.

– Zabieramy podstawowe rzeczy. Teraz jest łatwiej, bo na każdym kroku mamy sklep. Jak jesteś głodny, to masz gdzie kupić bułkę słodką czy cokolwiek innego. Nie trzeba brać konserw – dodają. – Do tego jeździ cysterna z gorącą i zimną wodą. Możesz sobie zrobić w kilka chwil zupkę typu instant.

Jedni idą w sandałach, inni w adidasach. Każdy pielgrzym zgodnie odpowiada, że podstawową rzeczą w plecaku są buty na zmianę.

Wlaźlakowie jak co roku ruszają rodzinnie. Najdłuższy staż ma Włodzimierz Wlaźlak, który w tym roku idzie 24. raz. Małgorzata, żona Włodzimierza idzie 18. raz, a dzieci: Maksymilian – 11 i Julka – 7. Idzie też Joanna Wlaźlak, siostra Włodka. Dla niej to siedemnasta pielgrzymka, ale szesnasta w tych samych sandałach. Widać na nich już ząb czasu, ale są najwygodniejsze.

– W razie czego mam w plecaku drugie. Co roku boję się, że się rozwalą, ale jakoś zawsze wytrzymują – mówi.

Plecaki na wozy

Pielgrzymom towarzyszą podwozy. Kedyś były to wozy konne, dziś to traktory lub duże auta. Adam Pierzchałka prowadzi traktor, jedzie już 39. raz. Wcześniej bagaże pielgrzymom woził jego dziadek, potem ojciec. On już przygotowuje do tego swoich wnuków.

– Duże bagaże pakujemy na tył. Pielgrzymi biorą je, jak dochodzimy na miejsce noclegowe. Bagaże podręczne wieszamy blisko, bo pielgrzymi korzystają z nich na postojach – mówi Adam Pierzchałka.

Za przewóz bagaży pielgrzymi płacą 50 złotych.

Gdzie śpią?

W miejscowościach, w których zatrzymywali się co roku. Z noclegami nie ma problemów. Śpią w domach, na sianie w stodołach lub w szkołach. W tym roku trzeba było zorganizować od nowa noclegi w Drużbicach i Łękawie. Pielgrzymi z Pabianic będą spali w szkołach.

– Ludzie są dla nas bardzo mili, niektórzy przygotowują kolację, częstują ciastem. Przygotowują się na nasze przyjście – opowiadają Kabacińscy.

W trakcie drogi nie ma problemów z potrzebami fizjologicznymi. Z pielgrzymami jeżdżą również przenośne toalety.

Kto ich pilnuje?

Z miasta pielgrzymów wyprowadza policja. Potem muszą radzić sobie sami. O bezpieczeństwo dba służba porządkowa. W tym roku jest ich piątka: Marcin Ludwiczak (od 2003 roku), Magdalena Wojtaszek, Stanisław Wypych, Jan Wypych i Jakub Kuberski. Ich bazą jest samochód OSP z Górki Pabianickiej, który prowadzi Bogdan Forc, strażak z OSP Rydzyny.

Z pielgrzymami jedzie również karetka pogotowia z Pabianickiego Centrum Medycznego. Po raz czwarty jedzie w niej Małgorzata Młodzik-Majewska, pielęgniarka. Pierwszy raz wybrał się Damian Kacprzak, ratownik medyczny.

– Wyprzedzamy pielgrzymkę, stoimy na drodze i czekamy na nich. Jak komuś coś się dzieje, to nas widzi i podchodzi. Jak jest jakaś nagła sytuacja, podjeżdżamy natychmiast – mówi Małgorzata Młodzik–Majewska.

Najczęściej pomagają przy otarciach, pęcherzach, naciągniętych mięśniach i bólach kolan. Rzadko, ale zdarzają się omdlenia i reakcje alergiczne.

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Życia Pabianic, które ukaże się 20 sierpnia.