ad

Aż 70 hodowców gołębi zrzeszonych jest w okręgu pabianickim Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. Należą oni do trzech sekcji: Pabianice, Konstantynów Łódzki i Lutomiersk. Od prawie 8 lat ich prezesem jest Włodzimierz Wlazło. Nasi hodowcy mają po 60, 100 a nawet 300 i 500 ptaków. Rekordzista po jednym z sezonów lęgowych zamówił 1.000 obrączek rodowych dla piskląt.

- Ale ubywa nas – mówi prezes Wlazło. - Młodzież tak chętnie nie przejmuje gołębników po ojcach i dziadkach. Mają inne pasje.

Do sekcji Pabianice należy Bogdan Młynarczyk, który z żoną Barbarą w Hermanowie hodują gołębie pocztowe od 30 lat. Ściany domu hodowców zdobi około 150 pucharów. To nagrody zdobyte przez ich ptaki w zawodach gołębi pocztowych.

W gołębniku przy domu grucha spora gromadka, aż 300 ptaków.

- To dużo za dużo – mówi z uśmiechem pan Bogdan. – Ale czasem tak się składa, że zostawia się w gołębniku młode. Bo bywają ciężkie sezony, wtedy z lotów wiele ptaków nie wraca do domu. Czasem mnie zaskakują i wszystkie się odliczają. Dlatego mam ich tak dużo.

Starzy hodowcy mówią, że tę pasję do gołębi ma się od urodzenia, albo nie ma się jej wcale.

- Mnie zaraził dziadek – mówi Młynarczyk. - Z gołębiami miałem kontakt od dzieciństwa. Pierwsze dwa dostałem po wakacjach od dziadka. To była zapłata za moją pomoc.

Gołąbki były malutkie.

- Dziadek miał opory, żeby mi takie dawać, namawiał mnie, żebym przyjechał po nie kilka tygodni później – opowiada hodowca. - Uparłem się jednak i zabrałem ptaszki. Musiałem wracać do szkoły, więc były godzinami same.

Ptaki na tym nie ucierpiały.

- Wykarmiłem je. Jadły mi z ust – wspomina hodowca. - Traktowały mnie jak matkę. Jak mnie widziały, przylatywały i siadały na ramionach. Poświęcałem im cały swój wolny czas. Niestety, cierpiały na tym lekcje.

Takie były początki hodowli Młynarczyków. Teraz ich gołębie to liderzy. Są niepokonane, wygrywają zawody okręgowe we wszystkich klasach. Fruwające w klasie A, mają do pokonania od 100 do 400 km, w klasie B - od 300 do 600 km, a w klasie C - powyżej 500 km.

(więcej - w papierowym wydaniu Życia Pabianic)