List do redakcji

"Zwracam się z uprzejmą prośbą o udzielenie mi pomocy i ewentualne rozesłanie poniższej wiadomości do wszystkich osób, które są w stanie pomoc. Głęboko liczę na udzielenie wsparcia ze strony MSZ.

Wraz z kilkanaściorgiem Polaków przebywam obecnie od 6 dni w Lukli, Nepal. Po zorganizowanym na własny rachunek trekkingu, zamierzaliśmy wylecieć z powrotem z Lukli do Katmandu. Początkowo z powodu złych warunków atmosferycznych loty przez 3 dni były zawieszone. Od 3 dni pogoda umożliwia wyloty, ale grupa Polaków, która przebywa razem z nami, nie może wylecieć. Spowodowane jest to nieprawidłowościami na lotnisku w Lukli. Mimo oficjalnych list pasażerów, w pierwszej kolejności do odprawy udają się osoby ze zorganizowanych agencji. Każdego dnia do Lukli schodzą nowe agencje z turystami i przestajemy wierzyć, że w ogóle otrzymamy karty pokładowe. Nawet dobra pogoda w Lukli nie pomoże nam wylecieć, jeśli sytuacja będzie wyglądała nadal tak, jak ma to miejsce teraz. Codziennie o wyznaczonej godzinie przebukowujemy nasz lot w linii Agni Air, otrzymując tym samym nową godzinę wylotu na następny dzień, ale lista na której figurujemy, niestety nigdy oficjalnie nie zostaje wykorzystana. Linia lotnicza Agni Air nie oferuje nam żadnych alternatywnych rozwiązań, nie informuje nas o warunkach pogodowych. Od innych osób na trekkingu wiemy, że istnieje możliwość przedostania się do Kathmandu helikopterem, ale ceny przelotu osiągają obecnie 900 dolarów za osobę, co stanowi trzykrotną cenę lotu helikopterem, a cena ta rośnie każdego dnia. Procedura zakupu lotu helikopterem jest równie skorumpowana, jak lot samolotem, więc boimy się w niej uczestniczyć, nie mając żadnej gwarancji na powrót do Kathmandu.

 

Z wyrazami szacunku,

Polacy z Lukli: Magdalena Solarek tel. 0048605091974, Wojciech Sambor 00977 9813009463 numer nepalski, Magdalena Walecka, Jacek Staniewski 00977 9813088444, Pawel Masel, Katarzyna Szalapata,
Paweł Znyk.