Policjanci z Wydziału Spraw Wewnętrznych "nawiedzili" pabianicką komendę. Sprawdzają, czy był nielegalny układ między jednym z oficerów a zamożnym przedsiębiorcą.

"Życie Pabianic" dowiedziało się, że czynności wyjaśniające w naszej komendzie kazał wszcząć nadinspektor Andrzej Łapinski, szef wojewódzki. Po ich zakończeniu będzie podjęta decyzja, czy ruszy postępowanie dyscyplinarne wobec dwóch funkcjonariuszy.

- Postępowania są nadal w toku i o ewentualnych decyzjach komendanta będziemy mówić po ich zakończeniu - informuje nadkomisarz Adam Kolasa z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

O tym, że źle się dzieje w pabianickiej komendzie donosi dzisiejsza "Gazeta Wyborcza". Redaktorzy dotarli do funkcjonariuszy, którzy mówią o konflikcie między grupą policjantów a jednym z zastępców komendanta KPP w Pabianicach. Powodem mają być następstwa przyjaźni między zastępcą komendanta policji a biznesmenem z gminy Lutomiersk. Szeregowi policjanci twierdzą, że zastępca komendanta pouczał ich, iż "nie należy kontrolować pojazdów firmy tego pana". Poza tym „policjanci po służbie i przy użyciu służbowych radiowozów wykonują dla tego przedsiębiorcy usługi, za które musiałby sporo zapłacić”. W lipcu zdarzyła się ponoć sytuacja, że jeden z policjantów dostał od zastępcy komendanta polecenie służbowe konwojowania transportu lutomierskiej firmy poza terenem, na którym pełnił służbę. W ten sposób złamał przepisy resortowe.

Co odważniejsi funkcjonariusze z naszej komendy próbowali się sprzeciwiać. Ale problem był w tym, że polecenia wydawał im kierownik wydziału, a nie bezpośrednio zastępca komendanta. Kierownika policjanci lubią i szanują, dlatego zadania wykonywali.

W końcu miarka się przebrała i policjanci z Pabianic powiadomili Komendę Główną Policji oraz Wydział Spraw Wewnętrznych (policję w policji) i komendanta wojewódzkiego.