Było to w ostatnią niedzielę po południu. Policjant z pabianickiej komendy wracał autem z uczelni do domu. Zwrócił uwagę na daewoo stojące na środkowym pasie skrzyżowania ulic Pabianickiej i Dubois w Łodzi. Za kierownicą auta siedział starszy mężczyzna. Inni kierowcy omijali „zawalidrogę”. Sierżant zatrzymał się, wysiadł z auta i podszedł do daewoo.
Kierowca miał kłopoty z sercem. Wymagał natychmiastowej pomocy medycznej.
Sierżant zadzwonił po pogotowie, informując dyspozytorkę o objawach wskazujących na stan zawałowy kierowcy. Zanim karetka przyjechała na miejsce zdarzenia, starszy sierżant z pomocą znajomej zepchnął daewoo na pobocze, by nie zagrażało bezpieczeństwu innych uczestników ruchu drogowego.
Choć kontakt z chorym panem był utrudniony, policjantowi udało się ustalić numer telefonu do jego córki i poinformować ją o zdarzeniu. Do przyjazdu specjalistycznej pomocy  utrzymywał z mężczyzną kontakt, rozmawiał z nim, obserwował, czy łodzianin nie traci przytomności. Pacjent trafił do szpitala.
– To nie jedyna sytuacja w ostatnich dniach, kiedy pabianiccy policjanci ratują życie – mówi podkomisarz Joanna Szczęsna z pabianickiej policji.
28 listopada 2012 roku mundurowi na sygnałach gnali do desperata chodzącego po torach kolejowych w okolicach Szynkielewa. Mężczyzna poinformował wcześniej telefonicznie,
że chce odebrać sobie życie. Policjanci, widząc nadjeżdżający z oddali pociąg, natychmiast ściągnęli niedoszłego samobójcę z torowiska i udzielili pomocy. 21-latek trafił do szpitala.
Kilka dni wcześniej 35-letni pabianiczanin zamierzał skoczyć z wieżowca usytuowanego przy ulicy 3 Maja. Szybko i zdecydowanie zareagował naczelnik Wydziału Kryminalnego pabianickiej komendy. Zlokalizował telefon desperata i pojechał do wieżowca. Znalazł mężczyznę w klatce schodowej, na ostatnim piętrze. 35-latek usiłował otworzyć pokrywę włazu prowadzącego na dach. Udało mu się namówić desperata, by zszedł z nim na parter.