Karo ma już 9 lat. Pracował dużo. Gotowy był do służby o każdej porze dnia i nocy. Do policji trafił w wieku 2 lat. W sułkowickiej szkole spotkał policjantkę. Mł. asp.Katarzyna Plocek została jego opiekunką i przewodnikiem.

– Był bardzo chętny do nauki i zabawy. To pies bardzo przyjazny, uwielbia aportować. Nie jest agresywny, a taki powinien być pies tropiący opowiada przewodniczka.

Najpierw oboje służyli w łódzkiej policji. Karo wyspecjalizowany w tropieniu przestępców i poszukiwaniach osób zaginionych miał sukcesy w policyjnej robocie.

– Odnalazł człowieka, który zostawił list pożegnalny, bo zamierzał popełnić samobójstwo – wspomina pani Katarzyna.

We września ubiegłego roku Karo i mł. asp. Plocek dostali przydział do KPP w Pabianicach. Karo tropił bandytów podczas służby, a po godzinach miał fuchę na planie filmu „Komisarz Alex”, był dublerem tytułowego bohatera.

Przeczytaj także: Komisarz Alex w Pabianicach.

- Tak się spodobał, że został kilkukrotnie poproszony o zastępstwa – mówi mł. asp. Plocek.

Miał na planie poważne zadania, np. musiał ścigać złoczyńcę. W rzeczywistości biegał za swoją opiekunką.

– Był świetny. Musiałam jednak cały być w pobliżu, bo rozpraszał się kiedy mnie nie widział – wspomina policjantka.

Jego opiekunka i przewodniczka zdecydowała o przejściu ulubieńca na emeryturę.

– 9 lat w służby to dużo dla psa - mówi. - Karo ma kłopoty zdrowotne, jak większość psów tej rasy, cierpi na kręgosłup. Coraz częściej się męczy, choć nadal uwielbia aportować i biegać.

Z pabianickimi policjantami Karo pożegnał się uroczyście w auli komendy. Mł. insp. Tomasz Szwed, szef pabianickich policjantów, położył przed nosem kudłatego "funkcjonariusza" pożegnalny podarunek. Karo z odległości 3 metrów wyczuł "pismo nosem". Kiedy paczka trafiła pod jego pysk. Potem położył na niej łapę i nikt mu już jej nie odebrał. Co było w środku?

– Ulubione przysmaki - mówi przewodniczka.

Od kilku tygodni Karo nie jeździ już "do pracy". Mieszka z buldożką francuską Kori i końmi w rodzinnym domu pani Katarzyny w Ślądkowicach pod Pabianicami. Jest członkiem rodziny. Śpi pod dachem i razem z panią wyjeżdża na wakacje nad morze lub góry. Nie straszne jej koszty utrzymania 35-kilogramowego wilczura. Kiedy Karo służył w policji, przewodniczka otrzymywała dodatek na jego wyżywienie i leczenie. Karo był pod stałą opieką weterynaryjną. Teraz koszty utrzymania spadły na nią, ale nie żałuje, nie wyobraża sobie życia bez przyjaciela.

– Kiedy ja szykuję się do pracy, on stoi przy drzwiach i czeka na komendę – opowiada pani Katarzyna. – "Karo, ty nie idziesz do pracy" - tłumaczę mu. Wtedy robi się taki smutny i ze spuszczonym łbem wraca na swoje legowisko.

Humor poprawia mu przyjaciółka -Kori. Buldożka dosłownie wchodzi na głowę wilczurowi, a on na to pozwala ze stoickim spokojem.

– W poprzednim życiu chyba był koniem, bo "galopuje" po łące z moim kasztankiem, jak koń – dodaje policjantka.

W polskich służbach mundurowych służy ponad 1500 psów. Na co dzień patrolują ulice, szukają bomb, narkotyków i pomagają w ratowaniu ludzi uwięzionych pod gruzami. Tylko dwie polskie służby łożą na utrzymanie psa-emeryta. To Państwowa Straż Pożarna i Krajowa Administracja Skarbowa. W straży pożarnej przewodnik psa-emeryta dostaje zwrot udokumentowanych kosztów utrzymania i leczenia psa (zazwyczaj 150-200 zł miesięcznie).

W Krajowej Administracji Skarbowej psy kończące służbę mają zapewnioną m.in. opiekę weterynaryjną, a opiekunowi przysługuje ryczałt na zwrot kosztów wyżywienia psa. Ponadto macierzysta izba administracji skarbowej (ta, w której służył pies) ponosi koszty pielęgnacji i opieki weterynaryjnej.

Przeczytaj także: Pożegnanie ze służbą.