Około godziny 21.30 zapalił się dom jednorodzinny przy ulicy Niecałej. Pożar objął drewnianą dobudówkę piętra. W tym czasie w budynku znajdował się tylko jeden z domowników - kilkunastoletni chłopak. Reszta rodziny była poza domem.

- Płomienie widziałam z drugiego piętra - mówi sąsiadka z Niecałej, która mieszka w bloku po drugiej stronie ulicy. - Sięgały kilku metrów.

Na miejsce przyjechały wozy strażackie, w tym jednostki spoza Pabianic. Na pomoc ruszyli też policjanci, strażnicy miejscy i karetka pogotowia. Interwencja ratowników medycznych nie była jednak potrzebna, bo chłopakowi, który w tym czasie był w domu, nic się nie stało.

Przyczyną pożaru było najprawdopodobniej niewłaściwe użytkowanie kominka lub wadliwa instalacja komina.