Na pogrzeb ucznia I Liceum Ogólnokształcącego przyszły tłumy. Śmierć Szymka opłakiwali najbliżsi: rodzice Małgorzata i Zbigniew, siostra, rodzina, przyjaciele, koledzy i nauczyciele ze szkoły. Kościół Najświętszej Maryi Panny wypełniony był po brzegi.

- Szymon był miłośnikiem motoryzacji. Z upragnieniem czekał aż skończy 18 lat, by móc zrobić uprawnienia na motor. Egzamin zdał za pierwszym razem. Wcześniej jeździł motorowerem. Był uczestnikiem zlotów. Z dumą powtarzał, że jest motocyklistą. – odczytał list od najbliższych ksiądz - Szymka nie dało się nie kochać. Miał piękny, szeroki uśmiech.

Przed kościołem na Szymona czekało kilkudziesięciu motocyklistów, którzy towarzyszyli mu w ostatniej drodze na cmentarz. Gdy ze świątyni wyniesiono trumnę z jego zwłokami, zaryczały silniki maszyn. Na ulicę Zamkową wyjechał korowód motocykli.

18-letni Szymon P. zginął w sobotę 24 września na drodze pod Bełchatowem.

- To był piękny, słoneczny dzień – wspominał moment tragedii ksiądz. - Na przejażdżkę wybrał się razem z kolegami.

Szymon jechał motorem marki Honda wraz ze znajomymi. Wybrali się na przejażdżkę na Górę Kamieńsk. Nagle na łuku drogi w miejscowości Rząsawa, motocykl młodego pabianiczanina wpadł w poślizg i uderzył w przydrożne barierki. Szymek zginął na miejscu. W poślizg wpadł też jeszcze jeden motor – aprilla. Jego 21-letni kierowca i 21-letnia pasażerka, trafili do szpitala.

- Powodem tego poślizgu była plama oleju na asfalcie – wyjaśnia podkomisarz Sławomir Szymański z bełchatowskiej policji.