ad
Najbardziej potrzebujący pabianiczanie nie dostali 941 tysięcy złotych. A były to pieniądze dla nich. Leżały na koncie i czekały. Życie Pabianic dowiedziało się, że Joanna Ubych - dyrektorka Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej, nie wypłaciła ich ubogim w zeszłym roku. A skoro nie wydała, musiała odesłać wojewodzie łódzkiemu. Bo takie są przepisy.

Prawie milion złotych wystarczyłby na wsparcie kilku tysięcy rodzin.

Zapytaliśmy Joannę Ubych, dlaczego tak się stało.

- Musiałam je oddać, bo były to pieniądze wyłącznie na wypłatę zaliczek alimentów i świadczeń rodzinnych, na przykład na zakup pomocy szkolnych dla dzieci z rodzin wielodzietnych - odpowiedziała. - Na nic innego nie mogłabym ich wydać, bo rażąco naruszyłabym dyscyplinę finansową.

Według Joanny Ubych, nikt z ubogich nie ucierpiał. Zaliczki alimentów i zasiłki dostali wszyscy, którzy spełnili warunki (odpowiedni wiek, stan cywilny, ilość dzieci, miesięczny dochód w rodzinie). Kto zaś nie spełnił warunków, ten nie dostał grosza, choć milion złotych czekał aż do końca grudnia.

W ubiegłym roku Miejskie Centrum Pomocy Społecznej wypłaciło biednym 10 milionów 697 tysięcy 149 zł. Pieniądze te trafiły do rąk 4.500 rodzin. W kasie było dużo więcej.

- Wydałam o osiem procent mniej niż zaplanowałam - dodaje Ubych. - Myślę, że gorzej byłoby gdybym zaniżyła nasze potrzeby.