Trudno chronić dzieci przed zarażeniem, gdy rodzice przyprowadzają do przedszkola maluchy z kaszlem lub katarem. Absencja w miejskich przedszkolach w drugiej połowie lutego wynosiła 39,5 procent. Każdego dnia sale są sprzątane i dezynfekowane, ale o tej porze roku zawsze mamy do czynienia z mniejszą lub większą epidemią grypy.

Aby zupełnie pozbyć się zarazków, wirusów i bakterii w Niepublicznym Przedszkolu „U Lolka” przeprowadzono ozonowanie.

- Zdecydowaliśmy się na ten krok, aby zapobiec większej zachorowalności wśród naszych dzieci. Zamierzamy to robić regularnie, zawsze w sezonie grypowym. Dzięki temu powietrze we wszystkich pomieszczeniach przedszkolnych stało się czystsze, świeższe i zdrowsze – mówi Andżelika Zawadzka, właściciela przedszkola.

Ozonowanie wykonano w sobotę, podczas nieobecności dzieci.

- Zabieg dezynfekcji wykonano przy użyciu gazu – ozonu. Miał na celu usunięcie wirusów i patogenów w związku z panującą grypą – wyjaśnia Robert Muchowicz, Centrum DDDiS.

W szkołach podstawowych nie było średnio co trzeciego dziecka. Największą absencję odnotowała Szkoła Podstawowa nr 1. Tutaj przez kilka dni nieobecnych było ponad 50 procent uczniów.

- Zawsze tak jest, że jednych epidemia dopada w większej skali, innych w mniejszej. Jak pojawia się ognisko nosicielskie to idzie to dalej – tłumaczy Waldemar Boryń, naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu w Urzędzie Miejskim.

Najlepiej trzymały się dzieci z „siedemnastki” . Tutaj grypa rozłożyła zaledwie 14 procent uczniów. Nieźle w statystykach wypada „trzynastka”, gdzie w okresie największej zachorowalności nieobecnych było 16 procent dzieci.

W Szkole Podstawowej w Bychlewie w jednym tygodniu na lekcjach było po dwoje-troje dzieci w klasie. Najpierw łączono klasy razem, aż w końcu zdecydowano się zamknąć szkołę na jeden dzień.

Lekarze nie nadążają

Przychodnie zdrowia są pełne chorych, którzy proszą o wizytę. Od kilkunastu dni zapisanie się do lekarza w danym dniu graniczy z cudem. Zdarza się, że chorych na grypę, przyjmuje lekarz również chory na grypę.

- Teraz wśród dzieci panuje przede wszystkim zapalenie oskrzeli, a także zapalenie płuc – mówi Małgorzata Kraska – Ziembińska, lekarz w „Eskulapie”. - Chorób, gdzie główne objawy to gorączka i bóle mięśni jest już coraz mniej.

Przez ostatnie dwa weekendy pabianickie lekarki, które przyjeżdżają na wizyty prywatne nie odbierały telefonów. Powód?

- Od rana do wieczora miałam poumawiane wizyty. Nie miałam już możliwości, żeby wziąć kolejną – tłumaczy doktor Ziembińska. - Poza tym cały czas praktycznie byłam w rozjazdach. W tygodniu jest podobnie. Kończę pracę w przychodni i zaczynam jeździć na wizyty domowe.

Podobna sytuacja jest w pobliskim Ksawerowie.

Sytuacja z epidemią grypy na przełomie zimy i wiosny pojawia się co rok. W tym roku jak się okazuje nie jest najgorzej. Najwięcej zachorowań było w sezonie 2016/2017.

W minionym tygodniu Powiatowa Stacja Sanitarno – Epidemiologiczna odnotowała 1.089 przypadków grypy.

- Ta liczba jest podobna do tej z ubiegłych lat. W tym okresie zawsze jest epidemia grypy i wirusów grypopodobnych. Dotyczy to zarówno dzieci, dorosłych, jak i seniorów – mówi Ewa Dobros z sekcji epidemiologii.

Więcej na temat grypy przeczytasz w najbliższym wydaniu Życia Pabianic (3.08.2020)