Tomasz Ciesielski jest lekarzem internistą. Przez kilka lat pracował w naszym szpitalu. Teraz przyjmuje pacjentów w przychodni w Dobroniu. O jego pasji, jaką jest makrofotografia owadów, świadczą fotografie zawieszone w poczekalni. Kolorowe zdjęcia motyli, ważek, pająków przykuwają wzrok i umilają pacjentom oczekiwanie na wizytę w gabinecie lekarskim.

Przyroda to mój świat – zapewnia Tomasz Ciesielski, z zawodu lekarz, a z pasji fotograf

– Od podstawówki jestem przyrodnikiem – zwierza się doktor Ciesielski. – A od 20 lat robię zdjęcia owadom.

Czy ma Pan swojego ulubionego modela?

– Jakiegoś specjalnie ulubionego osobnika nie mam. Lubię fotografować wszystkie owady, chociaż najwięcej uwagi poświęcam motylom, ważkom i pajęczakom. Interesuje mnie wszystko, co lata, skacze, pełza i chodzi, zwłaszcza coś wielkości od 3 do 5 mm.

Kiedy najlepiej się je fotografuje?

Najlepiej o poranku, około 5.00. Wtedy owady są bardzo ospałe i nie uciekają tak szybko sprzed obiektywu. Poza tym o tej porze dnia światło jest zwykle najlepsze, jest najbardziej plastyczne.

Gdzie Pan szuka swoich modeli?

– W najbliższej okolicy, w lasach hermanowskich, w lesie rydzyńskim, na łąkach, w parkach. Rodzina nie bardzo lubi ze mną spacerować, bo zwykle ciągnę się w ogonie wycieczki, gdyż co rusz znajduję ciekawy okaz. Sezon na fotograficzne łowy trwa u mnie od maja do października. Wtedy w przyrodzie dzieje się najwięcej.

Jaki sprzęt zabiera Pan na takie wyprawy?

– Fotografuję aparatem cyfrowym ze specjalnym obiektywem. Mała wielkość i waga to rzecz nie do przecenienia w momencie, gdy długo chodzimy w poszukiwaniu owadów i nie odczuwamy zbyt wielkiego ciężaru. Bywa jednak, że muszę zabrać ze sobą więcej sprzętu, gdyż trzeba zorganizować całe atelier na świeżym powietrzu. Postawić parawan, aby ochronić od wiatru naszego bohatera, by nie odleciał po prostu. Wtedy taszczę ze sobą sporo dodatkowego sprzętu.

Sporo tego i zapewne nieźle waży. Ile zdjęć robi Pan jednemu okazowi?

– Nie robię jednego zdjęcia, a od 50 do 100 każdego obiektu. Po co tyle? By osiągnąć odpowiednią głębię ostrości obrazu. Nie robię tego ręcznie. Aparat mocuję na specjalnym urządzeniu, które zbliża go do obiektu, migawka automatycznie się zwalnia i robi serię zdjęć. Mogę dzięki temu sfotografować np. motylą stopę czy głowę ważki. Potem mam zajęcie w długie zimowe wieczory podczas obrabiania fotografii w komputerze.

Ulubione Pana okazy to...

– Ważki i pająki skakuny są moimi ulubionymi modelami.

Ile ma Pan zdjęć w swojej kolekcji?

– Kilka tysięcy. Nie liczyłem. Wszystkie zdjęcia są tak doskonałe technicznie, że widać stopę motyla. Ale są to portrety.

Nie myślał Pan o makrofotografii modeli w akcji?

– Zdarza mi się zrobić zdjęcie akcji, np. pająka pożerającego złapaną muchę czy przepoczwarzania się owada z larwy w postać dorosłą. Dzięki technice widać dokładnie, co się dzieje.

Z których zdjęć jest Pan najbardziej zadowolony?

– Najbardziej dumny jestem ze zdjęć wykonanych w trudnych technicznie warunkach, wymagających precyzji i dobrego sprzętu. To właśnie motyla stopa i oko ważki.

Ostatnio zmienił Pan temat swoich fotografii. Nie jest to już makrofotografia, choć dalej fotografuje Pan przyrodę i zjawiska przyrodnicze, ale w większej skali.

– Dużo podróżuję i fotografuję, np. wybuch wulkanu, życie rafy koralowej. Robię też zdjęcia ludziom. Ostatnio w Wietnamie, Laosie, Kambodży. To nie są pozowane portrety, a raczej uchwycone i zatrzymane w kadrze sytuacje z życia.

Rozmawiała Grażyna Grabowska.

Makrofotografie Tomasza Ciesielskiego można oglądać na wystawie w Muzeum Miasta Pabianic (Stary Rynek 2) do 21 maja 2022 r.

Przyroda to mój świat – zapewnia Tomasz Ciesielski, z zawodu lekarz, a z pasji fotograf