W tym roku Grupa Ratownictwa Specjalistycznego przeprowadziła czternaście akcji poszukiwawczych. W dwunastu brały udział „psy zwłokowe”. Uczestniczyli między innymi w poszukiwaniach zaginionej 85–letniej kobiety w Jadwinie, która wyszła z domu opieki i ślad po niej zaginął.

– Akcję poszukiwawczą rozpoczęliśmy o godz. 23.00 i trwała aż do 9.00 rano – wspomina naczelnik jednostki. – To nie było długo. Najdłuższe nasze poszukiwania trwały trzy doby.

W Jadwininie kobiety szukały trzy psy ratownicze.

– Najważniejsze jest to, aby szybko zgłosić zaginięcie bliskiej osoby, wtedy mamy czas na działania – radzi dowódca sekcji.
Na płaskim terenie, przy dobrym wietrze, pies jest w stanie wyczuć ludzki zapach nawet z odległości 400 metrów. Zapach poszukiwanego dociera do psiego nosa nawet z głębokości 30 metrów pod wodą.
Zespół tworzy 12 psów rasy labrador retriever i dwa border collie razem z właścicielami. Najważniejsze jest zaufanie. Psa do człowieka i przewodnika do czworonoga. Właśnie dlatego jeden pies ma tylko jednego właściciela i tylko z nim wyrusza na akcje ratownicze.
– W policji jest tak, że pies odgórnie trafia do właściciela. U nas ratownik sam wybiera psa – mówi Piotr Kowalczyk, dowódca sekcji ratowniczo–poszukiwawczej.
Grupa Ratownictwa Specjalistycznego, współpracująca z Ochotniczą Strażą Pożarną, powstała w Łodzi w 2006 r. Specjalizują się w poszukiwaniach osób zaginionych w terenie i na wodzie. Wspierają działania służb ratowniczych w akcjach.
– Wcześniej żadne OSP nie było zainteresowane współpracą z psami – wspomina Edward Rosiak, naczelnik jednostki. – Dziś nasza grupa cieszy się dużym zainteresowaniem.
Szkolenie szczeniaka na psa ratowniczego zaczyna się w pierwszych tygodniach jego życia. Po znalezieniu dobrej hodowli i szczeniąt wykazujących odpowiednie predyspozycje, rozpoczynają się pierwsze testy. Jeżeli pies wykazuje zainteresowanie człowiekiem, nie jest bojaźliwy i nie boi się hałasów, to jest to połowa sukcesu. Powinien mieć też cechy dominujące w stadzie.
– Najtrudniej jest trafić na odpowiednią hodowlę – tłumaczy Rosiak. – Nasze psy pochodzą z Gliwic, Katowic, Bełchatowa, Sieradza, Rawy Mazowieckiej.
Już ośmiotygodniowy szczeniak uczony jest swojego imienia, hierarchii w „stadzie”. Między dwunastym a czternastym tygodniem życia, zabierany jest na pierwsze ćwiczenia. Tam, w towarzystwie przyszłych psich ratowników, uczy się kontaktu z innymi czworonogami i zabawy z obcymi ludźmi.
– Podczas szkolenia najważniejsze są tak zwane metody pozytywne, czyli wynagradzanie psa za posłuszeństwo i dobrze wykonane zadanie – wyjaśnia Kowalczyk. – „Kij i marchewka” już dawno nie są stosowane.
Każdy ratownik musi doskonale znać swojego psa. Od tego zależy bezpieczeństwo samego ratownika, jak i powodzenie całej akcji poszukiwawczej. Nieumiejętne odczytywanie znaków, jakie daje pies (delikatne strzyknięcie uchem, ruch ogona), może zadecydować o przebiegu poszukiwań. Dlatego właśnie, gdy szczenię trafi już do nowego domu, spędza ze swoim właścicielem bardzo dużo czasu.
– Przez pierwsze dwa tygodnie spałem ze swoim psem na podłodze. W taki sposób powstały między nami niesamowite więzi – tłumaczy Rosiak.
Psy ratowniczo–poszukiwawcze pracują metodą tzw. „górnego wiatru” – nie chodzą z nosem przy ziemi. Dlatego podczas akcji ważne jest, z której strony i jak silnie wieje wiatr. W przypadku katastrof budowlanych, to człowiek ocenia poziom zagrożenia. Jednak gdy pies poczuje zapach osób zaginionych, odwracają się role. Wtedy dowództwo przejmuje czworonożny ratownik.
Ratownicy z GRS–u działają na terenie całej Polski. Brali udział między innymi w akcji na Mazurach, gdy to w 2007 roku gwałtowna burza spowodowała wywrócenie ok. 40 jachtów i łodzi. Byli też w Bytomiu, gdzie zawalił się budynek na terenie nieczynnej kopalni „Miechowice”.
 
W razie zaginięcia bliskiej osoby, należy dzwonić pod numer: 0508 - 000 - 222