- Takie uprawnienie do bezpłatnych przejazdów sprawiłoby, że więcej osób oddawałoby krew. To często jedyny i wciąż niezbędny lek ratujący życie – mówi Aleksandra Stasiak, radna miejska.

Gdyby radnej udało się „przepchnąć” ten projekt uchwały, miesięcznie kosztowałoby to nas około 5.000 zł.

- W mieście mamy około 600 pełnoletnich uczniów we wszystkich szkołach ponadgimnazjalnych – wylicza. - Co czwarty oddaje honorowo krew. A krew jest bezcenna.

Migawka ulgowa dla ucznia kosztuje miesięcznie 37 zł.

- Miałam nadzieję, że ten projekt trafi pod obrady rady jeszcze w październiku. Ale ktoś schował go w ratuszu do szuflady i na tej sesji jeszcze nie będzie omawiany – zdradza.

Gdyby taki projekt radni przyjęli, w przyszłym roku na migawki dla 150 uczniów wydalibyśmy 66.600 zł.

- To prezent tylko dla tych, którzy rzeczywiście oddają krew i robią to regularnie – wyjaśnia.

Mężczyzna może oddać krew raz na dwa miesiące, a kobieta raz na trzy miesiące.

- Dlatego uprawnienie do darmowych przejazdów chłopcy dostawaliby na dwa miesiące, a dziewczęta na trzy miesiące. Wszędzie byłaby data ważności dokumentu – wyjaśnia pani Ola. - Gdyby ktoś znów chciał mieć ulgę, musiałby znów oddać krew.

Czy pomysł młodej radnej wejdzie w życie, zależy od dobrej woli prezydenta miasta, skarbniczki i radnych miejskich.