- Wczoraj moja 8-letnia córka Sandra i nasz drugi mały piesek Koko zostali zaatakowani przez dwa duże psy, które wybiegły z jednej z posesji przy ul. Sejmowej – opowiada Katarzyna Górczyńska. – Na spacerze ze mną i córką był też nasz drugi pies, rottweiler Odi.

Duże psy zaatakowały Koko. Jeden z nich złapał pieska za kark i podniósł do góry. 8-latka wpadła w panikę. Jej mama zareagowała natychmiast – spuściła rottweilera za smyczy i krzyknęła: „Bierz go!”.

- Odi, choć wcześniej nie musiał interweniować w tego typu sytuacjach, wiedział co robić – podkreśla.

Złapał agresywnego psa za kark, nadrywając mu ucho, a pani Katarzyna uwolniła w tym momencie Koko i uspokajała Sandrę, odganiając drugiego psa.  

 

Kto zawinił? Jak zwykle człowiek, który nie dopilnował swoich zwierząt.

- Pani, która tam mieszka, nie zamknęła psów, wjeżdżając samochodem na teren posesji i psy wybiegły na ulicę – tłumaczy Katarzyna Górczyńska. – Do nich samych nic nie ma, ochraniały swój dom.

Na miejsce wezwano policję.

- Odi jest poraniony, ale śmiało mogę powiedzieć, że uratował życie naszej suni i być może zdrowie mojej córki – podkreśla pabianiczanka.

I dodaje:

- Zdaję sobie sprawę z opinii na temat rottweilerów, że to agresywne i niebezpieczne psy. Jednak ich właściciele wiedzą, że są cudowne i oddane - oczywiście w odpowiedzialnych rękach. To prawdziwi obrońcy rodziny.

Odi nie tylko uratował Sandrę i Koko. Jest też honorowym dawcą krwi: