List do redakcji

Sytuacja miała miejsce w połowie stycznia. W poniedziałek po godz. 15.00 wypożyczyłam rower publiczny ze stacji przy kościele św. Mateusza. Od początku nie obyło się bez problemów, gdyż po nakierowaniu telefonu na kod roweru wyskoczyła informacja, że jednoślad jest uszkodzony. Faktycznie, dźwignia w nim nie zwolniła się, ale że było to dopiero moje drugie wypożyczenie, nie zraziłam się tym, przesunęłam dźwignię w dół i wsiadłam na rower.

Po dojechaniu do stacji docelowej, przy Dworcu PKP, nie mogłam zwrócić roweru. Nie działała dźwignia, a raczej działała, ale nie tak, jak powinna – przesuwała się w górę i w dół, nie blokując roweru. Sięgnęłam po telefon, by zgłosić problem na infolinii Łódzkiego Roweru Publicznego, ale jak na złość, pod wpływem minusowej temperatury, telefon w momencie mi się rozładował. Ponieważ musiałam odebrać dziecko ze szkoły, zostawiłam niezabezpieczony rower na stacji i poszłam po córkę. Gdy wróciliśmy do domu, podładowałam telefon i zadzwoniłam na infolinię. Pan poinstruował mnie, bym jak najszybciej wróciła na stację i jeszcze raz spróbowała zwrócić rower, a jeśli mi się to nie uda, bym ponownie zadzwoniła na infolinię.

Tak zrobiłam. Niestety, dźwignia nadal nie działała prawidłowo. Po kolejnym telefonie na infolinię od pana, z którym rozmawiałam, otrzymałam kod do zapięcia roweru na lince. Zgodnie z wytycznymi, zapięłam rower, ale ponieważ w aplikacji na telefonie rower wciąż miał status niezwróconego, opłata za niego wciąż mi się naliczała. Pracownik infolinii poinstruował mnie, bym opisała całą sprawę w reklamacji. Uczyniłam tak zaraz po przyjściu do domu. Pan zapewnił mnie również, że sprawę zgłosił już serwisantom.

O godz. 19.00 dostałam SMS-a z informacją, że rower nadal nie jest oddany. Po trzech godzinach – kolejnego.

Na drugi dzień przywitała mnie wiadomość, że moje konto na Rowerowych Łódzkich zostało zablokowane. Powód? Niezwrócenie roweru. Dodatkowo, dostałam maila (znalazłam go w spamie), że rower został zwrócony poza stacją, dlatego doliczono mi dodatkową opłatę – 5 zł (sądziłam, że jeśli rowery mają wbudowane GPS-y, łatwo poznać, gdzie zostały pozostawione).

Ponownie zadzwoniłam na infolinię. Pani poprosiła o podanie numerów reklamacji (miałam te informacje w e-mailach), a ja poprosiłam o pilne ich rozpatrzenie, gdyż nadal chcę korzystać z roweru publicznego. Przy okazji dowiedziałam się, że za niezwrócenie roweru naliczono mi już opłatę ok. 250 zł!

Z ciekawości, poszłam na dworzec i zobaczyłam, że przypiętego przeze mnie na linkę roweru już nie ma. Serwisanci musieli go już zabrać.

Na szczęście, jeszcze tego samego dnia odblokowano mi aplikację i anulowano karę. Dostałam też odpowiedź na moją reklamację, w której wskazano mi: „Po wypożyczeniu roweru blokada O-lock powinna zostać zwolniona automatycznie, więc fakt, że nie miało to miejsca, świadczył o usterce roweru. W takiej sytuacji należy bezzwłocznie powiadomić Biuro Obsługi Klienta, dzwoniąc pod numer telefonu +48 42 214 40 00”. Przypomniano mi też, że to na mnie jako kliencie „spoczywa obowiązek poprawnego zabezpieczenia i zwrócenia roweru w systemie”, a jeśli mam z tym problem, muszę zadzwonić na całodobową infolinię.

Podsumowując, dzielę się z państwem tymi informacji ku przestrodze, by bardzo rozważnie korzystać z rowerów publicznych i każdorazowo przy wypożyczaniu roweru pamiętać o kilku sprawach.

1. Wypożyczajcie tylko sprawne rowery. Nie wsiadajcie na jednoślady uszkodzone, których dźwignia nie odblokowała się poprawnie. Jeśli podczas wypożyczenia roweru dźwignia się nie zwolni, należy od razu zadzwonić na infolinię. 

2. Uważajcie, by nie rozładował wam się telefon, bo w razie ewentualnych problemów trudno wam się będzie skontaktować z infolinią.

3. Nigdy nie zostawiajcie roweru niezabezpieczonego.

4. Zapiszcie sobie w telefonicznych kontaktach numer na całodobową infolinię Rowerowych Łódzkich: 42 214 40 00.